Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/545

Ta strona została skorygowana.

duje tutaj w wielkiém mieście — z dużemi peniędzmi w ręku... jestem w śmiertelnéj trwodze.
TESMAN. Czemuż nie pozostał tam, gdzie był. U pani, czy téż u pani męża?
PANI ELVSTED. Od czasu, jak wyszła jego książka, nie miał już spokoju.
TESMAN. Prawda! Ciotka Jula mówiła, że ukazała się nowa jego książka.
PANI ELVSTED. Tak, nowe dzieło o rozwoju cywilizacyi, w wielkich zarysach. Wyszło ono dwa tygodnie temu, a gdy książkę tak bardzo rozkupywano — czytano — gdy narobiła tak wiele hałasu...
TESMAN. Więc książka narobiła hałasu? Musiała to być jakaś pozostałość dobrych jego czasów.
PANI ELVSTED. Pan sądzi, że z dawniejszych czasów?
TESMAN. No tak.
PANI ELVSTED. Nie, on ją całą napisał u nas — teraz — w ostatnich czasach.
TESMAN. Jak to przyjemnie słyszéć! Pomyśl tylko, Heddo.
PANI ELVSTED. Ach! gdyby to tylko trwało.
HEDDA. Czy pani się już z nim widziała?
PANI ELVSTED. Nie, jeszcze nie, miałam wielką biedę z wynalezieniem jego adresu, aż wreszcie dostałam go dziś rano.
HEDDA (patrząc na nią badawczo). Jednak to bardzo dziwne ze strony męża pani... hm.
PANI ELVSTED (z nerwowym niepokojem). Ze strony mego męża? Cóż?
HEDDA. Że wysłał panią tutaj za taką sprawą, że sam nie przyjechał, albo téż nie zlecił jéj przyjaciołom.
PANI ELVSTED. O nie, mój mąż nie ma na to czasu. A ja znów — miałam stosunki...
HEDDA (z lekkim uśmiechem). To co innego.
PANI ELVSTED (powstaje szybko i niespokojnie zwracając się do Tesmana). A teraz błagam pana, przyjm dobrze Lövborga, jeśli się do pana zgłosi, a uczyni to niezawodnie. Mój Boże, byliście niegdyś dobremi przyjaciółmi. Przytém pracujecie obadwaj na jedném naukowém polu — o ile ja rozumiéć mogę.
TESMAN. Przynajmniéj tak było dawniéj.
PANI ELVSTED. I dlatego to proszę pana usilnie, aby w każdym razie — pan także — miał na niego baczne oko. Nieprawdaż? pan mi to przyrzeka?
TESMAN. Z całego serca, pani Rysing.
HEDDA Elvsted.