Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/553

Ta strona została skorygowana.

BRACK. Aha! Żona sędziego. Tak, on właśnie u nich przebywał.
TESMAN. I wyobraź pan sobie, usłyszałem z wielką radością, że stał się znowu zupełnie porządnym człowiekiem.
BRACK. Tak chcą przypuszczać.
TESMAN. Ukazała się także nowa jego książka.
BRACK. Trzeba to wziąć pod uwagę.
TESMAN. I narobiła podobno hałasu.
BRACK. Zrobiła nadzwyczajny hałas.
TESMAN. Pomyśl pan tylko — jak miło słyszeć coś podobnego, bo przy jego wielkich zdolnościach... Co do mnie, miałem smutne przekonanie, że to człowiek zupełnie stracony.
BRACK. Takie było zdanie ogólne.
TESMAN. A teraz nie pojmuję co on pocznie. Jakim sposobem znajdzie środki utrzymania?

(Hedda podczas tych słów wróciła przez przedpokój).



SCENA TRZYNASTA.
Poprzedni i HEDDA.

HEDDA (do Bracka uśmiechając się szyderczo). Och! On zawsze się troszczy i kłopocze o środki utrzymania.
TESMAN. Mój Boże, mówimy, Heddo, o biednym Eilercie Löwborgu.
HEDDA (szybko podnosi wzrok na niego). Tak? (Siada na fotelu przy piecu i pyta obojętnie). Cóż się z nim dzieje?
TESMAN. No, zapewne od dawna roztrwonił swoje dziedzictwo, a nowéj książki co rok napisać nie może. Zapytuje samego siebie, z czego żyć będzie?
BRACK. Co do tego mogę pana objaśnić.
TESMAN. Cóż?
BRACK. Pamiętaj pan, że jego krewni mają wielkie wpływy.
TESMAN. Niestety! Krewni już dawno odwrócili się od niego.
BRACK. Niegdyś nazywano go nadzieją rodziny.
TESMAN. Tak, niegdyś. Ale on wszystkie nadzieje i sympatye zmarnował.
HEDDA. Kto wie? (z lekkim uśmiechem). Tam u sędziego Elvsteda podźwignięto go znowu.
BRACK. A przytém, jego świeżo wyszłe dzieło...
TESMAN. Daj Boże, aby mu ono do czego służyło. Właśnie pisałem do niego, prosiłem, by nas dziś wieczór odwiedził.