Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/559

Ta strona została skorygowana.

TESMAN (przebierając pomiędzy książkami). Patrz, postarałem się także o książkę Lövborga. (Podając ją). Może masz ochotę do niéj zajrzéć, Heddo? Co?
HEDDA. Nie, dziękuję, zresztą może kiedyś...
TESMAN. Po drodze przerzucałem ją.
BRACK. I co pan o niéj myśli, jako człowiek fachowy?
TESMAN. Zdaje mi się, że trzymaną jest w tonie dziwnie spokojnym, dawniéj niepotrafiłby on pisać w ten sposób. (Zbiera książki). Teraz muszę to wszystko zanieść do siebie. Będzie to prawdziwa rozkosz przecinać te książki. Muszę się także trochę przebrać. (Do Bracka). Niéma potrzeby iść zaraz?
BRACK. Wcale nie, nic pilnego.
TESMAN. W takim razie mam trochę czasu. (Odchodzi z książkami, ale zatrzymuje się we drzwiach i odwraca do żony). A... miałem ci powiedziéć, Heddo. Ciocia Jula dziś wieczór nie przyjdzie.
HEDDA. Nie? Może z powodu tego kapelusza?
TESMAN. Gdzież tam! Jak możesz coś podobnego o niéj przypuścić... Ale wiesz, z ciocią Ryną jest bardzo źle.
HEDDA. Ona tak zawsze.
TESMAN. Dziś jest dużo gorzéj. Biedaczka.
HEDDA. Naturalnie, że siostra nad nią czuwa. Muszę się pocieszyć.
TESMAN. A pomimo to nie możesz sobie wyobrazić, jak uradowaną jest ciocia Jula, że po powrocie tak ślicznie wyglądasz.
HEDDA (powstając, półgłosem). Ach wiecznie te ciotki.
TESMAN. Co?
HEDDA (idąc ku drzwiom szklanym). Nic.
TESMAN. Idę już (Wychodzi przez pokój w głębi).


SCENA TRZECIA.
HEDDA i BRACK.

BRACK. O jakim to kapeluszu mówiłaś pani?
HEDDA. Ach! to z panną Tesman dziś rano. Położyła swój kapelusz tu na krześle (patrzy na Bracka i śmieje się), a ja udałam, jakbym myślała, że ten kapelusz należy do pokojówki.
BRACK (wstrząsając głową). Droga pani, jak mogłaś uczynić tę przykrość dobréj pannie Tesman?
HEDDA (zdenerwowana, chodzi po pokoju). Wie pan, przychodzą na mnie takie chwile, że ani się spostrzegę, jak zrobię coś podobnego.