Nie mogę się oprzeć pokusie. (Rzuca się na fotel). Doprawdy tego saméj sobie wytłómaczyć nie umiem.
BRACK (za fotelem). Nie jesteś pani szczęśliwą, oto powód.
HEDDA (oglądając się). Bo téż nie wiem, dlaczego miałabym być szczęśliwą? Może mi to pan wytłómaczy?
BRACK. Pomiędzy wielu innemi powodami, dlatego, że masz pani właśnie to mieszkanie, które mieć chciałaś.
HEDDA (patrzy na niego i śmieje się). Pan także wierzy w tę całą historyę z mieszkaniem.
BRACK. Więc to nieprawda?
HEDDA. Może jest w niéj troszeczkę prawdy.
BRACK. Cóż?
HEDDA. To, że Tesman zeszłego lata zwykle odprowadzał mnie do domu, gdyśmy się w towarzystwach spotykali.
BRACK. Niestety, mnie wypadała inna zupełnie droga.
HEDDA. Prawda. Zeszłego lata chodziłéś pan zupełnie innemi drogami.
BRACK (śmieje się). Wstydź się pani... No, więc pani i Tesman...
HEDDA. Pewnego wieczoru, przechodziliśmy tędy, a on biedak kręcił się, bo nie wiedział, o czém ma mówić. Żal mi się więc zrobiło uczonego człowieka...
BRACK (śmieje się z niedowierzaniem). Pani się żal zrobiło? Hm?
HEDDA. Tak, zrobiło mi się żal. I ażeby mu w tym kłopocie dopomódz — powiedziałam nieuważnie, że chciałabym w téj willi zamieszkać.
BRACK. I nic więcéj?
HEDDA. Tego wieczoru nic więcéj.
BRACK. Potém więc?
HEDDA. Tak, potém. Moja nieuwaga miała następstwa, kochany radco.
BRACK. Niestety, najczęściéj tak bywa, pani Heddo!
HEDDA. Dziękuję. W tych marzeniach o willi spotkała nas razem pani Falk i widzi pan w skutek tego nastąpiły nasze zaręczyny, małżeństwo, poślubna podróż i wszystko inne. Tak, tak, panie radco, jak sobie kto pościele, tak się wyśpi. Oto, co chciałam powiedziéć.
BRACK. Zapewne. W gruncie rzeczy możeś sobie pani z tego wszystkiego nic nie robiła.
HEDDA. Bóg widzi, że tak było.
BRACK. No, ale teraz, kiedyśmy panią tutaj tak wygodnie urządzili.
HEDDA. Uch! zdaje mi się, że tu w każdym pokoju czuć lawendę i zasuszone róże, być może jednak, że ten zapach wniosła tu ciotka Jula.
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/560
Ta strona została skorygowana.