Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/561

Ta strona została skorygowana.

BRACK (śmiejąc się). Nie, sądzę raczéj, że pozostawiła go tu nieboszczka radczyni.
HEDDA. Jest tu jakaś stęchlizna, coś, co przypomina zapach kwiatów nazajutrz po balu. (Zakłada ręce na karku, opiera się na fotelu patrząc na niego). Ach! kochany radco, nie możesz sobie wyobrazić, jak okropnie nudzić się tu będę.
BRACK. Alboż pani nie wynajdzie sobie celu w życiu?
HEDDA. Celu — któryby mnie pociągnął?..
BRACK. Naturalnie.
HEDDA. Bóg jeden wie, jakim by ten cel być musiał. Nieraz sobie myślę (przerywając), ale nie, to się na nic nie zda.
BRACK. Kto wie? Powiedz pani.
HEDDA. Gdybym mogła namówić męża do rzucenia się w politykę?
BRACK (śmiejąc się). On? Nie, doprawdy, polityka do niego wcale nie pasuje.
HEDDA. No, temu wierzę, gdybym jednak mogła go do tego namówić...
BRACK. I cóżby pani z tego przyszło, kiedy on się nie nada. Po cóż go namawiać?
HEDDA. Bo ja się nudzę, wiedz pan o tém (po krótkiéj przerwie). Czy pan uważa za rzecz niemożliwą, żeby on został ministrem?
BRACK. Hm! widzi pani, ażeby zostać ministrem, trzeba przedewszystkiem być człowiekiem bogatym.
HEDDA (podnosi się niecierpliwie). A więc znowu! te ubogie stosunki, w jakie weszłam (przechadza się po pokoju). One to czynią życie nieznośném, prawie śmieszném. — Tak jest.
BRACK. Co do mnie, sądzę iż przyczyna leży w czém inném.
HEDDA. W czémże więc?
BRACK. W tém, żeś pani nigdy nie znalazła w życiu nic podniecającego.
HEDDA. Chcesz pan powiedziéć, nic poważnego.
BRACK. I tak wyrazić się można. Teraz jednak to nadejść może.
HEDDA (wstrząsa głową). Mówisz pan o tych przykrościach przy nominacyi na marną profesurę. Jest to tylko rzecz męża. Temu przecież nie poświęcę ani jednéj myśli.
BRACK. Nie, nie o tém myślałem. Gdyby jednak zdarzyło się pani coś... coś, co mówiąc wzniosłym stylem, nazwiemy poważném, odpowiedniém zadaniem życia (uśmiecha się), nowém zadaniem, droga pani.
HEDDA (gniewnie) Milcz pan. Nie doczekasz się podobnéj rzeczy.
BRACK (ostrożnie). Po kilku latach — zresztą jaknajpóźniéj pomówimy o tém.