TESMAN. Tak, to dobrze.
BRACK (z uśmiechem). I to byłoby dla niego najzdrowiéj.
HEDDA. Dlaczegóż?
BRACK. Mój Boże. Pani musiała słyszéć o moich kawalerskich wieczorach, są one tylko stosowne dla ludzi nieugiętych zasad.
HEDDA. Może téż pan Lövborg okaże się teraz człowiekiem nieugiętych zasad. Nawrócony grzesznik.
BERTA (wchodząc z przedpokoju). Proszę pani, przyszedł jakiś pan i pyta, czy może wejść.
HEDDA. Poproś.
TESMAN (cicho). Jestem przekonany, że to on. Pomyśl-że.
BERTA (otwiera drzwi z przedpokoju Lövborgowi, a sama się cofa).
TESMAN (idzie naprzeciw niego i ściska mu rękę). Kochany Eilercie, spotykamy się znowu.
LÖVBORG. (mówi stłumionym głosem). Dziękuję ci za list twój. (Zbliża się do Heddy). Czy mogę i panią powitać?
HEDDA (podając mu rękę). Witam pana. (Wskazując na Bracka). Nie wiem, czy panowie?...
LÖVBORG (kłaniając się lekko). Pan radca Brack, jeśli się nie mylę.
BRACK (tak samo). Tak jest. Przed kilku laty...
TESMAN (kładąc ręce na ramionach Lövborga). A teraz bądź jak we własnym domu. Nieprawdaż, Heddo? Bo słyszałem, że chcesz się tu znowu osiedlić.
LÖVBORG. Mam ten zamiar.
TESMAN. To bardzo rozumnie. Posłuchaj no, mam właśnie twoję książkę, dotąd jednak nie miałem jeszcze czasu jéj przeczytać.
LÖVBORG. Możesz sobie téj pracy oszczędzić.