TESMAN. Jakto?
LÖVBORG. Nie wiele w niéj znajdziesz.
TESMAN. Ach, co téż ty mówisz.
BRACK. Ja słyszałem o niéj wielkie pochwały.
LÖVBORG. Właśnie tego chciałem i napisałem książkę w ten sposób, by nikt nie miał nic przeciwko niéj.
BRACK. To bardzo rozumnie.
TESMAN. Ależ kochany Eilercie...
LÖVBORG. Bo probuję znowu wyrobić sobie stanowisko, i zaczycynam od początku.
TESMAN (trochę zmieszany). A tak, chcesz może...
LÖVBORG (uśmiecha się, stawia kapelusz i wyjmuje z kieszeni zwój papierów). Ale gdy to wyjdzie w druku,
Jörgenie — przeczytaj. To będzie coś warte, bo tu będę samym sobą.
TESMAN. Tak. Cóż to jest właściwie?
LÖVBORG. Dalszy ciąg.
TESMAN. Dalszy ciąg czego?
LÖVBORG. Mojéj książki.
TESMAN. Téj saméj?
LÖVBORG. Ma się rozumiéć.
TESMAN. Ależ Eilercie, ona obejmuje już czas obecny!
LÖVBORG. Właśnie, a ta mówić będzie o przyszłości.
TESMAN. O przyszłości! Przecież my o niéj nic nie wiemy.
LÖVBORG. Pomimo to da się o niéj wiele powiedzieć (rozkłada rękopism). Zobaczysz.
TESMAN. To nie twoje pismo.
LÖVBORG. Dyktowałem (przerzuca rękopism). Rzecz dzieli się na dwie części. Pierwsza mówi o cywilizacyjnych czynnikach przyszłości, a tutaj część druga (znowu przerzuca rękopism) o biegu cywilizacyi w przyszłości.
TESMAN. To dziwne! Nigdy nie przyszłoby mi na myśl pisać o czémś podobném.
HEDDA (przy drzwiach szklanych, bębni palcami po szybach). Hm! o nie, z pewnością.
LÖVBORG (składa rękopism i kładzie na stole). Wziąłem go, bo chciałem dziś wieczór parę ustępów przeczytać.
TESMAN. To poczciwie z twéj strony, ale dziś wieczór (patrzy na Bracka). Nie wiem, czy to będzie możliwe.
LÖVBORG No to innym razem, nic pilnego.
BRACK. Bo dziś jest u mnie małe zebranie, głównie na cześć Tesmana, pojmuje pan.
LÖVBORG (spoglądając na kapelusz). No, to ja nie będę przeszkadzał...
BRACK. O nie, posłuchaj pan, zrób mi tę łaskę i chodź z nami.
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/564
Ta strona została skorygowana.