HEDDA. Uśmiechał się tak szyderczo, gdyś pan nie chciał usiąść z niemi do stołu, jakbyś sobie nie ufał.
LÖVBORG. Jakbym sobie nie ufał? Wolałem naturalnie tu zostać i rozmawiać z panią.
PANI ELVSTED. To przecież łatwe do zrozumienia, Heddo.
HEDDA. Tego jednak Brack domyśléć się nie mógł, widziałam także, jak ściągnął usta i spojrzał ukradkiem na Jörgena, jakby chciał mówić, że pan sobie nie dowierza, nawet w tak szczupłém kółku.
LÖVBORG. Nie dowierzam? Pani mówi, że sobie nie dowierzam?
HEDDA. Nie ja, tylko radca Brack tak to zrozumiał.
LÖVBORG. Dajmy mu pokój.
HEDDA. Więc pan do niego nie pójdzie?
LÖVBORG. Zostanę z panią i Theą.
PANI ELVSTED. Tak, Heddo, przecież to rozumiesz.
HEDDA (uśmiecha się, kłaniając Lövborgowi). A zatém niewzruszony w zasadach raz na zawsze. Takim człowiek być powinien. (Zwraca się do pani Elvsted i głaszcze ją). Czym ci tego nie powiedziała, gdyś była dziś rano pełna niepokoju?
LÖVBORG (zdziwiony). Niepokoju!
PANI ELVSTED. (przestraszona). Heddo! ależ Heddo!..
HEDDA. Widzisz, jak niepotrzebnie dręczysz się ciągle w tak okropny sposób. (Zmieniając ton). Teraz wszyscy jesteśmy zadowoleni.
LÖVBORG (z oburzeniem). Pani! — cóż to znaczy?
PANI ELVSTED. Boże! Boże! Heddo! Co ty mówisz? Co robisz?
HEDDA. Uspokój się. Ten nieznośny radca na nas patrzy.
LÖVBORG. W śmiertelnym niepokoju? O mnie?
PANI ELVSTED (cicho, żałośnie). O Heddo, jakżeś mnie unieszczęśliwiła!
LÖVBORG (spogląda przez chwilę na nią gniewnie, ze zmienioném obliczem). Więc taką jest wiara we mnie współtowarzysza?
PANI ELVSTED (błagalnie). Najdroższy, posłuchaj naprzód.
LÖVBORG (bierze jednę z nalanych szklanek ponczu, podnosi w górę i mówi cichym, ochrzypłym głosem). Twoje zdrowie, Theo! (Wypróżnia szklanką szybko i bierze drugą).
PANI ELVSTED (cicho). O Heddo! Heddo! jak mogłaś tego chciéć.
HEDDA. Ja tego chciałam? czyś zmysły straciła?
LÖVBORG. A także pani zdrowie. Dziękuję za usłyszaną prawdę! Niech żyje prawda! (Pije i znów nalewa szklankę).
HEDDA (kładąc mu rękę na ramieniu). Tak, nie więcéj — na teraz. Pamiętaj pan przecież, że masz iść na zabawę.
PANI ELVSTED. Nie, nie, nie.
HEDDA. Cicho! patrzą na ciebie.
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/572
Ta strona została skorygowana.