ki Juli. No, to musiał zostać u radcy, a Lövborg siedzi w wieńcu z winogradu i czyta.
PANI ELVSTED. Ach! Heddo, mówisz rzeczy, w które sama nie wierzysz.
HEDDA. Masz, widzę, szaloną główkę, Theo.
PANI ELVSTED. To prawda, niestety!
HEDDA. Wyglądasz śmiertelnie znużona.
PANI ELVSTED. Bo téż taką jestem.
HEDDA. To posłuchaj mnie, idź do mego pokoju i prześpij się na łóżku.
PANI ELVSTED. Nie, nie zasnę.
HEDDA. Ale zaśniesz.
PANI ELVSTED. Przyjdzie zaraz twój mąż, a potém ja muszę wiedziéć...
HEDDA. Już gdy on przyjdzie, powiem ci.
PANI ELVSTED. Czy mi to obiecujesz?
HEDDA. Z pewnością. Idź teraz i śpij aż do tego czasu.
PANI ELVSTED. Dziękuję ci, sprobuję. (Wychodzi przez pokój w głębi).
BERTA (wchodząc). Co pani każe?
HEDDA Popraw ogień — zmarzłam.
BERTA. O Jezus! Zaraz będzie ciepło. (Rozgrzebuje żar, dokłada drzewa, potém zatrzymuje się i nasłuchuje). Proszę pani, ktoś dzwoni do drzwi wchodowych.
HEDDA. To idź otwórz, już ja dopilnuję pieca.
BERTA. Zaraz się rozpali. (Wychodzi drzwiami od przedpokoju).
HEDDA (klęcząc na podnóżku, dokłada drzewa do pieca).