Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/579

Ta strona została skorygowana.
SCENA CZWARTA.
HEDDA, po chwili TESMAN, wchodzi zmęczony, na palcach i chce zajrzeć przez firanki.

HEDDA (nie odwracając oczu od pieca). Dzień dobry.
TESMAN (zbliża się). Ależ na Boga, Heddo! (Zwracając się ku niéj). czemu wstałaś tak rano?
HEDDA. Rzeczywiście, wstałam niezwykle rano.
TESMAN. A ja byłem pewny, że śpisz jeszcze.
HEDDA. Nie mów tak głośno, pani Elvsted śpi w moim pokoju.
TESMAN. Więc pani Elvsted tu nocowała.
HEDDA. Nikt po nią nie przyszedł.
TESMAN. No tak.
HEDDA (zamyka drzwiczki od pieca i podnosi się). Dobrzeście się bawili u radcy?
TESMAN. Nie byłaś niespokojną o mnie?
HEDDA. Ani mi to przez myśl nie przeszło. Ale pytam, czyś się dobrze bawił?
TESMAN. Czemużby nie, raz wypadkowo... Najlepiéj jednak bawiłem się z początku. Eilert czytał mi swój rękopism. Wyobraź sobie, przyszliśmy przynajmniéj o godzinę za wcześnie, Brack dawał jeszcze jakieś rozporządzenia, więc Eilert czytał.
HEDDA (siada po prawéj stronie stołu). No, opowiadaj mi.
TESMAN (siada na taburecie przy piecu). Nie możesz sobie, Heddo, wyobrazić, co to za dzieło! To najważniejsza książka, jaką napisano. Pomyśl tylko.
HEDDA. Tak, ale to mnie wcale nie zajmuje.
TESMAN. Muszę ci wyznać, Heddo, że kiedy on czytał — owładnęło mną brzydkie uczucie.
HEDDA. Brzydkie uczucie?
TESMAN. Zazdrościłem Eilertowi, że był w stanie taką rzecz napisać. Pomyśl tylko, Heddo.
HEDDA. Rozumiem.
TESMAN. A przytém wiedziéć, że przy tak wielkich zdolnościach, jest on, niestety, niepoprawnym.
HEDDA. Chcesz powiedziéć, że posiada więcéj sił żywotnych niż inni.
TESMAN. Mój Boże, nie potrafi nigdy utrzymać miary w użyciu.
HEDDA. I cóż tam było w końcu?
TESMAN. Zdaje mi się, że tam było coś na kształt bachanalii, Heddo.
HEDDA. Czy miał wieniec z winogradu?