Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/58

Ta strona została skorygowana.

PANNA HESSEL. Głównie dlatego, ażeby oburzać te wszystkie wymuszone istoty obojéj płci. A potém, kiedyś poznał tę młodą, czarującą aktorkę...
BERNICK. Było to szaleństwo, nic więcéj, przysięgam ci, że w tych wszystkich plotkach, jakie opowiadano, nie było i dziesiątéj części prawdy.
PANNA HESSEL. Być może. Kiedy jednak Betty wróciła do domu, piękna, kwitnąca, wielbiona od wszystkich.. i kiedy się dowiedziano, że odziedziczy cały majątek ciotki... ja zaś nic nie dostanę...
BERNICK. Tu dochodzimy do rzeczy, Lono; i teraz muszę wypowiedzieć się bez ogrógek. Nie kochałem wówczas Betty, nie zerwałem z tobą z powodu nowego uczucia. Stało się to tylko gwoli pieniądzom. Byłem do tego zmuszony.
PANNA HESSEL. I mówisz mi to wprost w oczy?
BERNICK. Tak jest. Posłuchaj mnie, Lono.
PANNA HESSEL. A przecież pisałeś mi, że zostałeś pochwycony niepowściągnioną miłością do Betty, odwoływałeś się do mojéj wspaniałomyślności, zaklinałeś, ażebym przez wzgląd na Betty, przemilczała o tém, co było pomiędzy nami.
BERNICK. Powiadam ci, musiałem to uczynić.
PANNA HESSEL. Przysięgam na żywego Boga, przestaję żałować, żem się wówczas zapomniała.
BERNICK. Pozwól mi spokojnie i chłodno przedstawić ci, jak staliśmy wtedy. Jak pamiętasz, moja matka była na czele interesu, ale nie miała wcale do tego zdolności. Musiałem śpiesznie wracać z Paryża do domu, czasy były krytyczne, a mojém zadaniem było doprowadzić znów interes do kwitnącego stanu. I cóż tu zastałem? Wprawdzie zachowana być musiała pod tym względem największa tajemnica — ale zastałem niemal zupełną ruinę. Ta stara firma, którą trzy pokolenia utrzymały w świetności, była blizką upadku. Cóż miałem czynić ja, jedyny jéj spadkobierca? Musiałem szuknć środka ratunku.
PANNA HESSEL. I kosztem kobiety, uratowałeś firmę Bernick’ów?
BERNICK. Wiesz, jak bardzo kochała mnie Betty.
PANNA HESSEL. A ja?
BERNICK. Wierzaj mi, Lono, nie byłabyś nigdy ze mną szczęśliwa.
PANNA HESSEL. Więc może porzuciłeś mnie z troskliwości o moje szczęście?
BERNICK. Czy sądzisz, że działałbym w ten sposób z samolubnych pobudek? Gdybym był wówczas sam, jakże chętnie rozpocząłbym nowy interes na własną rękę, ale ty nie możesz zrozumieć, jak człowiek wzrasta w pojęciu odpowiedzialności za firmę, którą dziedziczy. Setki i tysiące egzystencyj od niego zależy. Pamiętaj, że całe społe-