Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/583

Ta strona została skorygowana.

HEDDA. Siadajmy więc, kochany radco, i opowiadaj, będzie ci wygodnie (siada po lewéj stronie stolika i sadza Bracka koło siebie). I cóż?
BRACK. Miałem powód śledzić pochód nocny moich gości, a przynajmniéj niektórych z pomiędzy nich.
HEDDA. A pomiędzy niemi był może i Lövborg?
BRACK. Istotnie — jego także.
HEDDA. Teraz jestem na prawdę zaciekawiona.
BRACK. Czy pani wie, gdzie resztę nocy spędzili on i kilku innych?
HEDDA. Mów pan, jeśli się to da powiedziéć?
BRACK. I owszem, można to doskonale powiedziéć. Poszli na bardzo ożywiony wieczorek.
HEDDA. Na taki wesoły wieczorek?
BRACK. Jaknajweselszy.
HEDDA. Powiedz szczegóły, kochany radco.
BRACK. Lövborg otrzymał jeszcze wprzód zaproszenie. Wiedziałem o tém, ale odmówił, bo, jak pani wie, odmienił się zupełnie.
HEDDA. Tak, na północy u sędziego Elvsteda. A jednak tam poszedł.
BRACK. Bo widzi pani, wczorajszego wieczoru pochwycił go na nieszczęście jakiś zły duch.
HEDDA. Tak, słyszałam, że był natchniony.
BRACK. Tak, był natchniony, ale przypuszczam, że potém napadły go inne myśli, bo niestety! my mężczyźni, nie zawsze mamy niezachwiane zasady.
HEDDA. Pan stanowi, naturalnie, wyjątek. Więc cóż Lövborg?
BRACK. Krótko mówiąc, koniec był taki, że dostał się do salonu panny Dyany.
HEDDA. Salon panny Dyany?
BRACK. Panna Dyana dawała ten wieczór dla wybranego kółka przyjaciółek i wielbicieli.
HEDDA. Czy to taka czerwonowłosa?
BRACK. Właśnie.
HEDDA. Rodzaj śpiewaczki?
BRACK. Także — ale przedewszystkiém osoba gwałtownie polująca na panów — pani Heddo. Zapewne pani już o niéj słyszała? Lövborg dawniéj w dobrych swych czasach był jéj gorącym protektorem.
HEDDA. I jak się to skończyło?
BRACK. Jak się zdaje, bardzo źle. Panna Dyana od czułych uścisków przeszła do rękoczynów.
HEDDA. Przeciw Lövborgowi?
BRACK. Tak, on oskarżał ją czy téż jéj przyjaciółki o kradzież.