LÖVBORG. Albo też przychodzę do niéj zbyt wcześnie, proszę mi wybaczyć.
HEDDA. Skąd pan wie, że ona jest dotąd u mnie?
LÖVBORG. Powiedziano mi w jéj mieszkaniu, że wcale na noc nie wróciła.
HEDDA (przechodzi do stołu). Czy nie zauważyłeś pan niczego po ludziach, którzy to mówili?
LÖVBORG (patrząc na nią pytająco). Cóż miałem zauważyć?
HEDDA. Chcę powiedzieć, czy nie znać było, że mają z tego względu jakie podejrzenia?
LÖVBORG (rozumiejąc ją nagle). Ach! to prawda! Pociągam ją za sobą! Ale nie, nic nie zauważyłem — Jörgen pewno jeszcze nie wstał?
HEDDA. Nie zdaje mi się.
LÖVBORG. Kiedy przyszedł do domu?
HEDDA. Nadzwyczaj późno.
LÖVBORG. Czy opowiadał co?
HEDDA. Tak, słyszałam, że u Brack’a było bardzo wesoło.
LÖVBORG. I nic więcéj?
HEDDA. Nie sądzę. Zresztą, byłam tak strasznie zmęczona. (Pani Elvsted wchodzi, odsuwając portyerę pokoju w głębi).
PANI ELVSTED (idąc naprzeciw Lövborga). Nareszcie!
LÖVBORG. Tak, nareszcie i za późno.
PANI ELVSTED (patrząc na niego z niepokojem). Za późno? Dlaczego za późno?
LÖVBORG. Teraz już na wszystko za późno. Ze mną rzecz skończona.
PANI ELVSTED. O nie, nie, tego nie mów.
LÖVBORG. Powiesz to sama, gdy wszystko usłyszysz.
PANI ELVSTED. Ja nic nie chcę słyszéć.
HEDDA. Może pan chce z nią mówić sam na sam... W takim razie odchodzę.
LÖVBORG. Zostań pani także, ja o to proszę.
PANI ELVSTED. Powtarzam, ja nic nie chcę słuchać.
LÖVBORG. Nie o wypadkach téj nocy chcę mówić.
PANI ELVSTED. Więc o czémże?
LÖVBORG. O tém, że nasze drogi teraz rozejść się muszą.
PANI ELVSTED. Rozejść?