Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/591

Ta strona została skorygowana.
AKT IV.
Ten sam pokój, w domu Tesmanów. Salon pogrążony jest w ciemności, pokój w głębi oświetla zapalona lampa, stojąca na stole. Firanki zasłaniają drzwi szklane. Wieczór.

SCENA PIERWSZA.
HEDDA, BERTA, PANNA TESMAN.

HEDDA (w czarnéj sukni przechodzi przez salon do pokoju w głębi, a w nim kieruje się na lewo. Po chwili słychać parę akordów na fortepianie, potom Hedda wchodzi znowu do salonu).
BERTA (z czarnemi wstążkami przy czepku, wchodzi zapłakana z lampą w ręku, przez pokój w głębi, stawia lampę na stole przed kanapą narożną i oddala się po cichu).
HEDDA (idzie do drzwi szklanych, odsuwa nieco firankę i patrzy w ciemności).
PANNA TESMAN (wchodzi przez przedpokój w żałobnéj sukni, w kapeluszu, z czarnym welonem).
HEDDA (idzie naprzeciw niéj i podaje jéj rękę).
PANNA TESMAN. Heddo, przychodzę w żałobie, bo moja biedna siostra skończyła wreszcie.
HEDDA. Wiem już o tém, jak pani widzi, mąż mnie zawiadomił.
PANNA TESMAN. Obiecał to uczynić, zdawało mi się jednak, że powinnam przyjść sama do Heddy, do tego weselnego domu, oznajmić o téj śmierci.
HEDDA. Jak to łaskawie ze strony pani.
PANNA TESMAN. Och! Ryna nie powinna była teraz właśnie umierać. Dom Heddy nie powinien być w tym czasie obleczony żałobą.
HEDDA (odwracając rozmowę). Umarła podobno bardzo spokojnie?
PANNA TESMAN. Koniec jéj był tak piękny, tak cichy... Było téż dla niéj niewypowiedzianém szczęściem, że mogła jeszcze zobaczyć Jörgena, pożegnać się z nim. Może on jeszcze do domu nie wrócił?