HERDAL. Nikt inny?
SOLNESS. Nikt.
HERDAL (przysuwając swój fotel). Zechciéj posłuchać, kochany panie Solness, czy pozwolisz mi postawić sobie pytanie?
SOLNESS. Pytaj pan.
HERDAL. Widzi pan, kobiety mają w niektórych razach przenikliwość zadziwiającą.
SOLNESS. To wielka prawda. W wielu razach ją mają. Więc cóż?
HERDAL. Słuchaj pan daléj, skoro na nieszczęście pańska żona téj panny Fosli znosić nie może.
SOLNESS. I cóż?
HERDAL. Czy niéma jakiego maleńkiego, choćby najmniejszego powodu do téj mimowolnéj niechęci?
SOLNESS (patrzy na niego i podnosi się). Oho!
HERDAL. Nie bierz mi pan tego za złe. Ale czy niéma?
SOLNESS (krótko i wyraźnie). Nie.
HERDAL. Jakto? Żadnego powodu?
SOLNESS. Żadnego innego, prócz własnéj podejrzliwości.
HERDAL. Wiem przecież, iż w ciągu życia znałeś pan wiele kobiet.
SOLNESS. Temu nie przeczę.
HERDAL. A wśród nich były takie, w których miałeś pan upodobanie.
SOLNESS. Temu także nie przeczę.
HERDAL. Tu zaś z panną Fosli, czy nie zachodzi nic podobnego?
SOLNESS. Nic absolutnie, przynajmniéj z mojéj strony.
HERDAL. A z tamtéj strony?
SOLNESS. Zdaje mi się, doktorze, iż nie masz prawa o to pytać.
HERDAL. Za punkt wyjścia służyła nam przenikliwość pańskiéj żony.
SOLNESS. Właśnie. A w tym względzie (zniża głos) co pan nazywa przenikliwością Aliny, jest rzeczą wypróbowaną.
HERDAL. Widzi pan sam.
SOLNESS (siadając). Doktorze, opowiem ci szczególne zdarzenie, ma się rozumiéć, jeśli chcesz posłuchać.
HERDAL. Słucham zawsze chętnie szczególnych wydarzeń.
SOLNESS. Dobrze więc. Przypomina sobie pan zapewne, że przyjąłem za pomocników Knuta Brovika i jego syna, wówczas, kiedy tak już źle szło staremu.
HERDAL Coś o tém słyszałem.
SOLNESS. Wierzaj pan, obadwaj są to istotnie ludzie dzielni i zdolni, każdy w swoim zakresie. Tymczasem syn się zaręczył, potém naturalnie chciał się ożenić, chciał sam zostać budowniczym. Wszyscy młodzi ludzie bez wyjątku myślą tylko o takich rzeczach.
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/617
Ta strona została skorygowana.