HERDAL (śmiejąc się). Rzeczywiście, mają oni ten zły zwyczaj, że każdy pragnie się wybić po nad drugich.
SOLNESS. Dobrze, ale mnie to nie na rękę, bo sam potrzebuję Ragnara i starego także, ten wybornie obrachowywa siłę oporu zawartości sześciennych i t. p. dyabelskie rzeczy.
HERDAL. No tak, to należy do jego fachu.
SOLNESS. Naturalnie, ale Ragnar chciał jakimbądź kosztem rozpocząć pracę na własną rękę i wszelkie rozumowania byłyby daremne.
HERDAL. Jednakże pozostał przy panu.
SOLNESS. Słuchaj pan daléj. Któregoś dnia przyszła tu do niego z jakimś interesem Kaja Fosli. Nigdy tu wprzódy nie była, a gdym zobaczył, jak ci dwoje byli w sobie rozkochani, przyszła mi nagle myśl, że gdybym miał w mojem biurze dziewczynę, może przy niéj Ragnar pozostałby także.
HERDAL. Była to słuszna myśl.
SOLNESS. Tak jest. Na razie przecież nie mówiłem o tém ani słówka, tylko patrzyłem na nią i pragnąłem usilnie, ażeby tu została. Przytém powiedziałem jéj parę grzecznych wyrazów — zresztą były to rzeczy obojętne. Ona odeszła...
HERDAL. No i cóż?
SOLNESS. Na drugi dzień jednak, wieczorem, gdy Brovik i Ragnar skończyli robotę, przyszła tutaj znowu i zachowywała się tak, jak gdybyśmy byli zawarli umowę.
HERDAL. Umowę? Jakaż to?
SOLNESS. Właśnie taka, o jakiéj myślałem, ale o któréj jednego słówka nie wyrzekłem.
HERDAL. To dziwne.
SOLNESS. Nieprawdaż? Chciała wiedziéć, jaką będzie miała robotę, czy ma przyjść zaraz od jutra i t. p.
HERDAL. Czy nie sądzisz pan, że chciała być razem z narzeczonym?
SOLNESS. Z początku przyszło mi to także na myśl. Ale tak nie było. Zachowanie jéj zdawało się świadczyć, że przyszła tu tylko dla mnie.
HERDAL. Okazywała więc panu swą skłonność?
SOLNESS. Najzupełniéj. Uważam, że odczuwa, kiedy patrzę na nią, chociaż jest odwrócona. Drży i miesza się, kiedy się zbliżam. Cóż pan na to powié?
HERDAL. Hm... to można wytłómaczyć.
SOLNESS. A choćby. Ale tamto, ten fakt, iż zdawało jéj się, jakoby słyszała to, com tylko zapragnął myślą, w głębi duszy, nikomu nic nie mówiąc. Czy możesz mi to wytłómaczyć, doktorze?
HERDAL. Nie, tego nie rozumiem.
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/618
Ta strona została skorygowana.