Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/629

Ta strona została skorygowana.

SOLNESS. Hm! Bóg widzi, zapomniałem daty. Wiem tylko, że było to na jesieni, dziesięć lat temu.
HILDA (kilka razy przytakuje głową). Było to dziesięć lat temu, dziewiętnastego września.
SOLNESS. Musiało tak być. Tak... tak i to pani pamięta (zatrzymuje się). Ale czekaj pani... tak, niezawodnie... dziś mamy także dziewiętnastego września.
HILDA. Ma się rozumiéć. I upłynęło lat dziesięć, a pan się nie stawił, według obietnicy.
SOLNESS. Obietnicy? Chcesz pani mówić o tém, żem cię zaniepokoił?
HILDA. Nie wydaje mi się, by w tém było coś niepokojącego.
SOLNESS. W każdym razie z mojéj strony była to zabawka.
HILDA. Tylko tyle? Zabawka moim kosztem.
SOLNESS. No, albo raczéj żartowałem. Boże odpuść, żartowałem, nic więcéj, bo wreszcie byłaś pani dzieckiem.
HILDA. Nie byłam znów takiém dzieckiem, ani nawet zupełnym podlotkiem, jak pan zdaje się sądzić.
SOLNESS (patrzy na nią badawczo). I pani rzeczywiście myślała, że ja powrócę?
HILDA (wstrzymując żartobliwy uśmiech). Ma się rozumiéć, oczekiwałam tego po panu.
SOLNESS. Że zjawię się w domu ojca pani, ażeby cię zabrać?
HILDA. Jak zły duch, naturalnie.
SOLNESS. I uczynić z ciebie księżniczkę?
HILDA. Przecież to było obiecane.
SOLNESS. I w dodatku dać ci królestwo?
HILDA (patrząc w sufit). Dlaczegóżby nie? Wszak niekoniecznie chodziło o takie zwyczajne królestwo.
SOLNESS. Ale o inne, równéj wartości?
HILDA. Przynajmniéj równéj (patrzy na niego z boku). Skoro pan mógł zbudować najwyższą wieżę na świecie, myślałam sobie, że możesz także stworzyć rodzaj królestwa.
SOLNESS (wstrząsając głową). Nie mogę tego wszystkiego zrozumiéć, panno Hildo!
HILDA. Nie? A mnie się to wydaje tak proste.
SOLNESS. Nie, nie mogę zrozumiéć, czy pani na seryo myślisz to wszystko, co mówisz, czy też probujesz wmówić we mnie niedorzeczności.
HILDA (z uśmiechem). I zabawić się, jak pan niegdyś.
SOLNESS. Właśnie, zabawić się kosztem nas obojga (patrząc na nią). Dawno dowiedziałaś się pani, że jestem żonaty?
HILDA. Wiedziałam o tém zawsze. Dlaczego pan pyta?