HERDAL. Co? pan i panna Wangel jeszcze tu jesteście?
SOLNESS. Mieliśmy wiele bardzo do mówienia.
HILDA. O rzeczach dawnych i obecnych.
HERDAL. Doprawdy?
HILDA. To było bardzo zajmujące. Budowniczy — ma nadzwyczajną pamięć. Pamięta najdrobniejsze szczegóły.
PANI SOLNESS (do Hildy). Proszę pani, pokój już przygotowany.
HILDA. Ach, jaka pani dla mnie dobra.
SOLNESS (do żony). Pokój dziecinny?
PANI SOLNESS. Tak, środkowy, ale wprzódy idziemy do stołu.
SOLNESS (kłaniając się Hildzie). Hilda spać będzie w pokoju dziecinnym.
PANI SOLNESS (patrząc na niego). Hilda?
SOLNESS. Panna Wangel ma imię Hildy, znałem ją, gdy jeszcze była dzieckiem.
PANI SOLNESS. Halvardzie, co ty mówisz? Więc, proszę państwa, stół nakryty. (Bierze ramię doktora i wychodzi z nim na prawo).
HILDA (zebrała tymczasem swoje podróżne rzeczy. Cicho i szybko do Solnessa). Czy to prawda, coś pan mówił, czy mogę ci być na co potrzebną?
SOLNESS (biorąc jéj rzeczy). Jesteś tém, czego najwięcéj brakło.
HILDA (patrzy na niego zdziwiona, uradowana i składa ręce dziękczynnie). O mój Boże!
SOLNESS (zaciekawiony). Cóż?
HILDA. Więc mam już moje królestwo!
SOLNESS (mimowolnie). Hildo?
HILDA (jakby znów słowa drgały jéj na ustach). Chciałam powiedziéć, mam je prawie. (Idzie na prawo, a Solness za nią).