PANI SOLNESS (odsuwając jego pomoc). W gruncie rzeczy za wiele czynisz dla mnie.
SOLNESS (z pewną gwałtownością). Nie powinnaś tego mówić, Alino, nie mogę tego znosić.
PANI SOLNESS. A zatém nie będę tego mówić, Halvardzie.
SOLNESS. Jednak trwam przy swojém. Obaczysz, jak ci tam będzie dobrze, w nowym domu.
PANI SOLNESS. Ach, Boże! — Mnie będzie dobrze!
SOLNESS (z zapałem) Jednak możesz na to rachować, bo widzisz — będzie tam tyle rzeczy, które ci przypomną dawny dom własny.
PANI SOLNESS. Ach tam, gdzie mieszkał ojciec i matka — ten, który się spalił — i to wszystko...
SOLNESS (stłumionym głosem). Tak, moja biedna Alino. Był to dla ciebie cios straszny.
PANI SOLNESS (wybuchając skargą). Możesz budować, jak chcesz, ile chcesz, Halwardzie, nigdy mi już nie wybudujesz właściwego domu.
SOLNESS (przebiegając pokój). No, to na Boga, nie mówmy o tém więcéj.
PANI SOLNESS. To téż nie mamy zwyczaju o tém mówić. Tylko ty, Halvardzie, chcesz to wziąć na siebie.
SOLNESS (zatrzymuje się nagle, patrząc na nią). Ja? Dlaczegoż-bym to robił? Brał to na siebie?
PANI SOLNESS. Ach! ja ciebie tak dobrze rozumiem, Halvardzie. Chcesz mnie oszczędzać, uniewinnić także — w czém tylko możesz.
SOLNESS (patrząc na nią zdziwionny). Ciebie? Uniewinnić ciebie i ty to mówisz o sobie, Alino?
PANI SOLNESS. Tak musi tu być o mnie mowa.
SOLNESS (mimowolnie sam do siebie). I to jeszcze.
PANI SOLNESS. Ze starym domem wszystko mogło być, jak chciało. Dobry Boże! skoro tam raz weszło nieszczęście, to...
SOLNESS. Masz słuszność! Ludzie mówią: Cóż począć przeciw nieszczęściu?
PANI SOLNESS. Najokropniejszą rzeczą, jaką za sobą pociągnął ten pożar, — to... to...
SOLNESS (gwałtownie). Tylko nie myśl o tém, Alino.
PANI SOLNESS. A właśnie o tém myśléć muszę i raz wreszcie to wynagrodzić, bo czuję, że już dłużéj znieść tego nie mogę! Przytém ja sobie saméj nigdy nie przebaczę.
SOLNESS (wybuchając). Sobie saméj?..
PANI SOLNESS. Miałam przecież podwójne obowiązki, względem ciebie i względem dzieci. Powinnam była zagłuszyć w sobie uczucie, nie, pozwalać, by strach zapanował nade mną. Nie poddawać się bole-
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/635
Ta strona została skorygowana.