Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/645

Ta strona została skorygowana.

SOLNESS. Tak jest, tak jest, ja wiem o tém.
HILDA. Ale pan w żadnym razie nie jesteś temu winien.
SOLNESS (zwraca na nią wzrok i zwolna przytakuje). To stanowi właśnie wielkie, straszne pytanie. To wątpliwość, która mnie dręczy, we dnie i w nocy.
HILDA. Że...
SOLNESS. Tak, przypuśćmy, że ja temu jestem winien, przynajmniéj w pewnéj mierze.
HILDA. Jakto winien? że wybuchnął pożar?
SOLNESS. Winien wszystkiemu razem. A jednak pomimo to niewinnym.
HILDA (patrzy na niego stroskana). Ach! mistrzu, że téż możesz mówić takie rzeczy. Jesteś chyba chory.
SOLNESS. Hm! — zapewne przez całe życie na tym punkcie zdrowym nie będę. (Ragnar otwiera ostrożnie kryte drzwi w lewym rogu).


SCENA PIĄTA.
POPRZEDNI, RAGNAR BROVIK.
(Hilda robi parę kroków ).

RAGNAR (spostrzegając ją). O, przepraszam, przebacz mi pan (chce odejść).
SOLNESS. Nie, nie, zostań pan. Już się stało.
RAGNAR. Gdybym był wiedział...
SOLNESS. Jak słyszałem, ojcu nie lepiéj.
RAGNAR. Stan ojca pogarsza się szybko i dlatego proszę pana usilnie o dobre słowo na którym z tych rysunków, ażeby ojciec mógł je przeczytać, zanim...
SOLNESS (gwałtownie). Nie mów mi pan więcéj o swoich rysunkach.
RAGNAR. Czy je pan przeglądał?
SOLNESS. Przeglądałem.
RAGNAR. Więc są nic warte? Zapewne i ja także?
SOLNESS (wymijająco). Zostań pan przy mnie. Zapłacę ci, ile zażądasz, będziesz mógł ożenić się z Kają i żyć bez troski, żyć może szczęśliwy. Tylko nie myśl nigdy o pracy na własną rękę.
RAGNAR. Muszę więc wrócić do domu i powiedziéć to ojcu. Przyrzekłem mu. Czy to mam powiedziéć ojcu — przed śmiercią?
SOLNESS (walcząc sam z sobą). Ach! powiedz mu pan — powiedz mu pan odemnie, co ci się podoba — najlepiéj nic nie mów. Nie mogę postępować inaczéj, Ragnarze.
RAGNAR. Czy można zabrać rysunki?