Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/653

Ta strona została skorygowana.

HILDA. Czasami, kiedy byłam wściekła, żeś nie przybywał.
SOLNESS. Więc podobali ci się inni.
HILDA. Tak, troszeczkę przez tydzień lub dwa. Ach! Boże! wiesz sam najlepiéj, mistrzu, jak się to dzieje.
SOLNESS. Hildo, w jakich zamiarach tu przybyłaś?
HILDA. Tracisz czas na takie mowy, a tam może ten starzec umiera.
SOLNESS. Odpowiedz mi, Hildo. Czego chcesz odemnie?
HILDA. Chcę mego królestwa.
SOLNESS. Hm! — (Spogląda ukradkiem ku drzwiom na lewo i pisze daléj. Jednocześnie ukazuje się pani Solness z paczkami w ręku).


SCENA SIÓDMA.
POPRZEDNI I PANI SOLNESS.

PANI SOLNESS (do Hildy). Przyniosłam pani trochę drobiazgów. Większe paczki odniosą do domu.
HILDA. Ach! jaka pani dobra.
PANI SOLNESS. Spełniłam tylko obowiązek, nic nad to.
SOLNESS (odczytując to, co napisał). Alino.
PANI SOLNESS. Co?
SOLNESS. Przechodząc, musiałaś widziéć, czy tam jest buchalterka?
PANI SOLNESS. Jest naturalnie.
SOLNESS (kładzie rysunki do teki). Hm!
PANI SOLNESS. Stała przy pulpicie, jak to czyni zawsze, gdy przez pokój przechodzę.
SOLNESS (wstając). Dam jéj więc zaraz i powiem, że...
HILDA (biorąc mu z rąk tekę). Ach! nie, zostaw mi pan tę radość. (Idzie ku drzwiom i odwraca się). Jakże ona się nazywa?
SOLNESS. Nazywa się panna Fosli.
HILDA. To brzmi tak twardo, jakże jéj na imię?
SOLNESS. Kaja, zdaje mi się.
HILDA (otwiera drzwi i woła). Chodź prędko, panno Kajo, pan budowniczy chcę z panią mówić.

(Kaja wchodzi i zatrzymuje się przy drzwiach)