KAJA (patrzy na Hildę zmieszana). Jestem.
HILDA (podając jéj tekę). Weź to, panno Kajo, już pan budowniczy napisał, co potrzeba.
KAJA. Ah! nareszcie.
SOLNESS. Daj to pani jaknajprędzéj staremu.
KAJA. Zaraz z tém idę do domu.
SOLNESS. Tak, a teraz Ragnar może sam zostać budowniczym.
KAJA. Czy może przyjść, podziękować panu za to wszystko?
SOLNESS (twardo). Nie chcę podziękowań, powiedz mu to pani ode mnie.
KAJA. Dobrze, powiem.
SOLNESS. Powiedz mu pani jednocześnie, że go już nie potrzebuję i pani również.
KAJA (cicho, głosem drżącym). Mnie także nie?
SOLNESS. Będziesz pani miała teraz inne kłopoty. Jest to w porządku rzeczy. No a teraz, idź pani prędko z rysunkami do domu. Słyszy pani?
KAJA (jak wprzódy wychodzi). Zaraz, panie. (Wychodzi).
PANI SOLNESS. Boże, cóż za złośliwe oczy!
SOLNESS. Ona? Biedna gąska.
PANI SOLNESS. O, mnie oczu nie zamydlisz. Odprawiasz ją naprawdę, Halvardzie?
SOLNESS. Naprawdę.
PANI SOLNESS. Ją także?
SOLNESS. Samaś sobie tego życzyła.
PANI SOLNESS. I możesz się bez niéj obejść? — Musisz miéć już jaką inną zamówioną, Halwardzie.
HILDA (wesoło). Co do mnie, nie przydam się na to wcale, ażeby stać przy pulpicie.
SOLNESS. Nie troszcz się, Alino — to się znajdzie. Teraz myśl tylko o wprowadzeniu się do nowego domu jak można najprędzéj. Dziś wieczór zawiesimy wieńce (do Hildy) wysoko, na samym szczycie wieży. Co pani na to powie, panno Hildo?