i gromady dzieci, a ty, mistrzu, przyjdziesz tam także i będziesz się wkoło rozglądał.
SOLNESS (stłumionym głosem). Czyż budowniczy będzie mógł dostać się do księżniczki?
HILDA (cicho). Jeżeli będzie chciał.
SOLNESS (jeszcze ciszéj). W takim razie ja sądzę, że budowniczy tam przyjdzie.
HILDA (przytakując). Budowniczy przyjdzie.
SOLNESS. Ale biedny budowniczy już nic więcéj budować nie będzie.
HILDA (żywo). Przecież! Będzie nas dwoje i zbudujemy to co, ziemia ma najpiękniejszego.
SOLNESS (zaciekawiony). Hildo, powiedz mi, co to będzie.
HILDA (patrzy na niego z uśmiechem, wstrząsa głową, potem ściąga usta i mówi, jakby mówiła do dziecka). Budowniczowie — to są bardzo — bardzo nie mądrzy ludzie.
SOLNESS. Niech będą nie mądrzy, ale powiedz mi teraz, co nazywasz rzeczą najpiękniejszą na ziemi, a którą my we dwoje zbudować mamy?
HILDA (milczy przez chwilę, potém mówi z nieokreślonym wyrazem w oczach). Zamki na lodzie.
SOLNESS. Zamki na lodzie.
HILDA (przytakując). Tak, zamki na lodzie. A czy wiesz, co to jest zamek na lodzie?
SOLNESS. Mówiłaś przecie, że to rzecz najpiękniejsza na ziemi.
HILDA (podnosi się szybko i robi ruch jakby coś odepchnąć chciała). Ma się rozumiéć — zamki na lodzie, to są wygodne miejsca ucieczki i budować je téż bardzo wygodnie (patrzy na niego ironicznie). Szczególniéj budowniczym mającym zawrotne sumienie.
SOLNESS (podnosząc się). Odtąd budować będziemy, Hildo, we dwoje.
HILDA (z uśmiechem trochę zwątpiałym). Taki prawdziwy zamek na lodzie.
SOLNESS. Tak, ze stałym fundamentem. (Ragnar wchodzi przez drzwi od domu, niosąc wielki zielony wieniec ustrojony kwiatami i wstęgami).
HILDA (z wybuchem radości). Wieniec. Ach! jak to będzie straszliwie piękne.
SOLNESS (zdziwiony). Więc to ty, Ragnarze, zawiesisz wieniec?