Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/722

Ta strona została skorygowana.

ALLMERS (cofając się). Ach! (Asta śpiesznie wychodzi w głębi ścieżką idącą na dół, Borgheim powiewa kapeluszem i odchodzi za nią. Ryta opiera się na słupie przy wejściu do altany, Allmers w największym wzburzeniu idzie do balustrady i tam pozostaje patrząc na dół). Cisza. (Odwraca się i mówi z powstrzymywaném wzruszeniem). Oto nadpływa parowiec. Tam, Ryto.
RYTA. Nie śmiem na niego patrzeć.
ALLMERS. Nie śmiesz?
RYTA. Nie, parowiec ma czerwone oko i zielone także. Dwoje wielkich rozżarzonych oczu.
ALLMERS. Przecież to tylko latarnie. Wiesz o tém dobrze.
RYTA. A jednak to są oczy, przynajmniéj dla mnie. Patrzą na mnie, patrzą ciągle, z głębi ciemności, i w ciemnościach także.
ALLMERS. Teraz statek przybija?
RYTA. Gdzież on dziś wieczór przybija?
ALLMERS (zbliżając się). Naturalnie, do przystani, jak zawsze.
RYTA (prostując się). Jak on może tam przybijać!
ALLMERS. Musi.
RYTA. Ależ to właśnie tam, Eyolf — jak ludzie mogą tam przybijać?
ALLMERS. Życie, Ryto, jest bez miłosierdzia.
RYTA. Ludzie są bez serca. Nie mają żadnego względu ani dla żywych, ani dla umarłych.
ALLMERS. Masz słuszność. Życie biegnie swoim torem. Zupełnie tak, jakby się nic nie przytrafiło.
RYTA (patrząc przed siebie). Bo też nic się nie przytrafiło. To jest innym, tylko nam dwojgu.
ALLMERS (z budzącym się znowu żalem). Tak, Ryto. Więc na próżnoś w boleściach, w męczarniach rodziła. A dziś niéma go znowu i żaden ślad po nim nie został.
RYTA. Tylko kulę zdołano ocalić.
ALLMERS (gwałtownie). Milcz, milcz, niech tego słowa nie słyszę.
RYTA (ze skargą). Nie jestem w stanie znieść téj myśli, że go już nie mamy.
ALLMERS (zimno, z goryczą). A znosiłaś ją, doskonale gdyś go miała. Całe dni nie spojrzałaś nawet na niego.
RYTA. Bo wówczas wiedziałam, że w każdéj chwili zobaczyć go mogę, skoro tylko zechcę.
ALLMERS. Tym sposobem zmarnowaliśmy krótki czas, kiedy byliśmy razem z Eyolfem.
RYTA (nasłuchując z niepokojem). Słyszysz, Alfredzie, znów dźwięczy.
ALLMERS (patrząc na dół). Dzwonią na parowcu. Statek odpływa.