ELLA RENTHEIM. Musiałam pojechać do miasta, by raz przecież poradzić się doktorów.
ERHARD. To słusznie.
ELLA RENTHEIM (z uśmiechem). Dlaczego słusznie?
ERHARD. Wreszcie zdecydowałaś się na to.
PANI BORKMAN (z kanapy, zimno). Czyś chora, Ello?
ELLA RENTHEIM (patrząc na nią twardo). Wiesz przecież, że jestem chora.
PANI BORKMAN. Tak, trochę słabowita, jak byłaś on lat wielu.
ERHARD. Kiedy byłem przy tobie, mówiłem zawsze żeś powinna poradzić się doktorów.
ELLA RENTHEIM. Ach! tam, gdzie ja mieszkam, niéma żadnego, do któregobym miała zaufanie. A przytém jeszcze wówczas tak źle nie było.
ERHARD. Alboż teraz ci gorzéj, ciociu?
ELLA RENTHEIM. Tak, mój chłopcze, jest teraz ze mną trochę gorzéj.
ERHARD. Ale przecież niéma niebezpieczeństwa?
ELLA RENTHEIM. Jak kto uważa.
ERHARD (z żywością). Ciociu! w takim razie nie możesz zaraz wracać do domu.
ELLA RENTHEIM. Ja też tego nie zrobię.
ERHARD. Musisz pozostać w mieście. Tu możesz wybierać między najlepszemi lekarzami.
ELLA RENTHEIM. Z tym zamiarem wyjechałam z domu.
ERHARD. Trzeba, żebyś sobie znalazła bardzo wygodne mieszkanie, w cichym, pewnym pensyonacie.
ELLA RENTHEIM. Zajechałam dziś rano tam, gdzie zawsze dawniéj stawałam.
ERHARD. No tak, tam będzie ci zupełnie dobrze.
ELLA RENTHEIM. Zapewne, jednak pomimo to, tam nie zamieszkam.
ERHARD. I dlaczegóż to?
ELLA RENTHEIM. Tu przyjechawszy, powzięłam inne postanowienie.
ERHARD (zdziwiony). Tak? Inaczej postanowiłaś?
PANI BORKMAN (zajęta swoją robotą nie odrywając od niej oczu). Twoja ciotka chce zamieszkać tutaj, w swoim majątku.
ERHARD (patrząc po kolei na matki i ciotkę). Tutaj! przy nas! z nami? Ciociu, czy to prawda?
ELLA RENTHEIM. Przynajmniéj tak postanowiłam.
PANI BORKMAN (jak wyżéj). Wiesz przecież, że tu wszystko należy do twojéj ciotki.
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/746
Ta strona została przepisana.