Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/749

Ta strona została przepisana.
AKT II.
Wspaniała niegdyś sala w domu Rontheimów. Ściany pokryte staremi gobelinami, na których widać spłowiałe polowania, sceny pasterskie i t. p. W lewéj ścianie drzwi podwójne, a ku przodowi fortepian. W lewym rogu ściany w głębi drzwi kryte. Przy prawéj ścianie wielkie rzeźbione dębowe biurko, na niém pełno książek i papierów. Bliżej sceny także po prawéj stronie sofa, stół i krzesła. Wszystkie meble są w stylu cesarstwa. Przy pulpicie i na stole zapalone lampy.

(Jan Gabryel Borkman stoi przy fortepianie z rękoma założonemi na plecach i słucha Frydy Foldal, która gra ostatnie takty „Danse macabre”, Borkman jest człowiekiem średniego wzrostu, silnie zbudowany, lat około sześćdziesięciu, wykwintnej powierzchowności, o delikatnie wyrzeźbionym profilu, z przenikliwemi oczyma, białemi włosami i brodą. Ubiór jego składa się z czarnego garnituru, niezbyt świeżego fasonu i białego krawatu. Fryda Foldal jest to ładne, blade, piętnastoletnie dziewczę, o twarzy trochę zmęczonéj i wyczerpanéj. Ubraną jest w jasną suknię ubogą, choć strojną. Muzyka ustaje, chwilą ciszy).

BORKMAN. Zgadnij pani, gdziem pierwszy raz słyszał te dźwięki?
FRYDA (patrząc na niego). Ja nie wiem!
BORKMAN. Było to tam w kopalniach.
FRYDA (nie rozumiejąc go). Tak? w kopalniach?
BORKMAN. Jestem synem górnika. Może pani o tém nie wiedziała.
FRYDA. Nie, proszę pana.
BORKMAN. Tak, synem górnika, a ojciec czasem brał mnie z sobą do sztolni.—Tam w głębi śpiewa kruszec.
FRYDA. Jakto? Kruszec śpiewa?
BORKMAN (przytakując). Kiedy się go oswobadza. Uderzenia młota oswobadzają, jest to jakby głos północnego dzwonu, który odzywając się, uwalnia go. Więc kruszec śpiewa — z radości — na swój sposób.
FRYDA. I dlaczegoż się cieszy, proszę pana?