Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/751

Ta strona została przepisana.

BORKMAN (Gwałtownie). Ale co za ludzie tam bywają? Czy może mi to pani powiedzieć?
FRYDA (z pewnym niepokojem). Nie, tego nie wiem prawdziwie. Przecież przypominam sobie, że będzie tam dzisiaj młody pan Borkman.
BORKMAN (zdumiony). Erhard! Mój syn?
FRYDA. Tak, ma tam być.
BORKMAN. Skąd pani to wie?
FRYDA. On sam mówił, że będzie tam za godzinę.
BORKMAN. Czy on tu był dzisiaj?
FRYDA. Całe popołudnie był u pani Wilton.
BORKMAN (badawczo). A czy był także tutaj? To jest, czy rozmawiał z kim na dole?
FRYDA. Naturalnie, złożył pani Borkman krótką wizytę.
BORKMAN (z goryczą). Aha, tak myślałem.
FRYDA. Zdaje mi się jednak, że tam była jakaś obca pani.
BORKMAN. Tak, rzeczywiście? trafiają się niekiedy odwiedziny u łaskawéj pani Borkman.
FRYDA. Czy spotkawszy pana Erharda, mam mu powiedziéć, żeby on także przyszedł do pana?
BORKMAN (opryskliwie). Proszę mu nie mówić nic wcale. Ci, co chcą się ze mną widziéć, niechaj przychodzą z własnéj woli. Nikogo o to nie proszę.
FRYDA. Nie, nie, już nic nie powiem. Dobra noc panu.
BORKMAN (chodząc po pokoju mrukliwie). Dobra noc.
FRYDA. Czy mogę zbiedz kręconémi wschodami? będzie mi bliżéj.
BORKMAN. Idź pani, którędy chcesz. A teraz dobra noc.
FRYDA. Dobra noc, panu. (Wychodzi krytemi drzwiami w głębi na lewo).

(Borkman zamyślony idzie do fortepianu i chce go zamknąć, ale tego nie czyni. Ogląda się po pustym pokoju i zaczyna chodzić niespokojnie i nieustannie od fortepianu do prawego rogu pokoju te głębi, tam i napowrót; wreszcie staje przy biurku i nasłuchuje ku stronie drzwi wchodowych, potém bierze szybko ręczne lusterko, przegląda się i prostuje krawat).
(Ktoś stuka do drzwi wchodowych, Borkman to słyszy, spogląda na drzwi, ale milczy. Po chwili pukanie się ponawia, trochę silniej).

BORKMAN (przy biurku, oparty na nim lewą ręką, prawa wsunięta jest pomiędzy guziki surduta i spoczywa na piersi). Proszę.

(Wchodzi ostrożnie Wilhelm Foldal. Wygląda spracowany, zgarbiony, ma łagodne, błękitne oczy, długie siwe włosy, spadające na kołnierz ubrania. Pod pachą niesie tekę, w ręku miękki, filcowy kapelusz, nosi rogowe okulary, które teraz podniesione są na czoło).