BORKMAN (zmienia postawę i patrzy na wchodzącego z wyrazem zawodu i uspokojenia). Ach! to tylko ty.
FOLDAL. Dobry wieczór, Janie Gabryelu, tak, to ja.
BORKMAN (rzucając mu ostre spojrzenie). Zdaje mi się, że bardzo późno przychodzisz?
FOLDAL. Do téż i droga nie krótka, szczególniéj dla kogoś, co idzie piechotą.
BORKMAN. Dlaczegóż chodzisz piechotą, masz przecie bliziutko tramwaj?
FOLDAL. Zdrowo jest się przejść, a przytém oszczędzam téż zawsze dziesięć fenigów. Czy tu niedawno była Fryda i zagrała ci co?
BORKMAN. Odeszła przed chwilą. Czyś jéj nie spotkał?
FOLDAL. Nie i nie widziałem jéj oddawna. Od czasu, jak zamieszkała u téj pani Wilton.
BORKMAN (siadając na sofie i wskazując mu ręką krzesło). Możesz usiąść takie, Wilhelmie.
FOLDAL (siadając na brzegu krzesła). Dziękuję (patrzy na niego smutnie). Ach! nie możesz sobie wyobrazić, jak się czuję osamotnionym, od czasu jak Frydy niéma w domu.
BORKMAN. Cóż znowu, masz przecież prócz niéj pełno dzieci.
FOLDAL. Tak, to prawda, jest ich aż pięcioro, ale jedna Fryda rozumiała mnie trochę (potrząsa smutnie głową). Wszystkie inne wcale mnie nie rozumieją.
BORKMAN (spogląda ponuro i bębni palcami po stole). Nie. Otóż to klątwa, ciążąca na nas, jednostkach wyborowych. Ogół — tłum — wszyscy przeciętni ludzie, nie rozumieją, nie uznają nas, Wilhelmie.
FOLDAL (z rezygnacyą). Ja nie wymagam nawet uznania. Z trochą cierpliwości można poczekać, aż ono przyjdzie wreszcie (ze łzami w głosie). Są jednak rzeczy jeszcze bardziéj gorzkie.
BORKMAN (gwałtownie). Jeszcze bardziéj gorzkie?
FOLDAL. Tak jest, bardziéj gorzkie. Miałem dziś w domu scenę, zanim wyszedłem.
BORKMAN. I z jakiegoż powodu?
FOLDAL (wybuchając). Pogardzają mną w domu.
BORKMAN (oburzony). Pogardzają?
FOLDAL. (ocierając oczy). Uważałem ja to oddawna, ale dziś dopiero wyszło na jaw.
BORKMAN (po krótkiéj przerwie). Żeniąc się, musiałeś uczynić zły wybór?
FOLDAL. Ja właściwie nie wybierałem. A potém — człowiek żeni się chętnie — posuwając się w lata. A kiedy kto tyle stracił, tak zeszedł na psy, jak ja wówczas...
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/752
Ta strona została przepisana.