Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/758

Ta strona została przepisana.

FOLDAL. Nie mogę przecież wierzyć temu, co jest sprzeczne z rozumem! Musiałbyś się zrehabilitować...
BORKMAN. Daléj, no daléj!
FOLDAL. Nie zdałem wprawdzie egzaminów, ale tyle wiem przecież z lat szkolnych...
BORKMAN (szybko). Sądzisz więc, że to nie podobne?
FOLDAL. Nie było przynajmniéj dotąd żadnego podobnego wypadku.
BORKMAN. Bo téż takie są niepotrzebne, dla ludzi wyjątkowych.
FOLDAL. Prawo niéma na to żadnego względu.
BORKMAN (twardo i stanowczo). Nie jesteś wcale poetą, Wilhelmie.
FOLDAL (bezwiednie składając ręce). Czy mówisz to zupełnie na seryo?
BORKMAN (pomijając jego pytanie). My dwaj marnujemy tylko czas z sobą. Najlepiéj nie przychodź więcéj.
FOLDAL. Chcesz więc, ażebym cię porzucił?
BORKMAN (nie patrząc na niego). Nie potrzebuję cię więcéj.
FOLDAL (gotowy do zgody, zabierając swoję tekę). Nie, to nie; i to być może.
BORKMAN. Więc tyś mnie cały ten czas okłamywał?
FOLDAL (wstrząsając głową). Nigdym nie kłamał, Janie Gabryelu.
BORKMAN. Czyż pokładałeś we mnie wiarę, uadzieję, zaufanie; nie kłamałeś ciągle?
FOLDAL. To nie było kłamstwem, dopókiś wierzył w moje powołanie. Dopóki wierzyłeś we mnie, ja wierzyłem w ciebie.
BORKMAN. A zatém, oszukiwaliśmy się wzajemnie i w końcu oszukiwali samych siebie obadwa.
FOLDAL. W gruncie rzeczy, czyż nie taką jest przyjaźń, Janie Gabryelu?
BORKMAN (śmiejąc się gorzko). Niezawodnie, przyjaźń jest oszukaństwem, masz słuszność, już raz tego doświadczyłem?
FOLDAL (patrząc mu w oczy). Więc ja nie mam powołania do poezyi? I mogłeś mi to powiedziéć, tak bez żadnego względu?
BORKMAN (z trochą miękkości). No, ja nie jestem znawcą w tych rzeczach.
FOLDAL. Może więcéj, niż sam sądzisz.
BORKMAN. Ja?
FOLDAL (cicho). Tak, ty. Ja nieraz miałem wątpliwości — okrutne wątpliwości, czym dzięki przywidzeniom nie zmarnował życia.
BORKMAN. Jeśli wątpisz o sobie, to stoisz na słabych nogach.
FOLDAL. Dlatego téż było dla mnie pociechą przyjść do ciebie i oprzéć się na tobie, który masz wiarę (biorąc kapelusz). Teraz jednak jesteś dla mnie, jakby obcy.
BORKMAN. I ty dla mnie.