Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/766

Ta strona została przepisana.

ELLA RENTHEIM. Tak, jeśli to możliwe.
BORKMAN. Powinno się zrobić, skoro tego chcesz, bo ty masz do niego największe prawa.
ELLA RENTHEIM. Prawa? Na cóż zdadzą się prawa? Nie będę go miała wcale, jeśli to nie będzie z własnej woli. A mieć go muszę. Muszę posiąść niepodzielnie serce mego dziecka.
BORKMAN. Nie zapominaj, że Erhard ma lat dwadzieścia. Nie rachuj więc na to, byś długo mogła posiadać niepodzielnie jego serce.
ELLA RENTHEIM (ze smutnym uśmiechem). Nie będzie to trwało długo.
BORKMAN. Czy nie? Sądziłem, że chciałabyś je mieć przez całe życie.
ELLA RENTHEIM. Tak jest, ale to może trwać krótko.
BORKMAN (zdumiony). Cóż to ma znaczyć?
ELLA RENTHEIM. Wiész przecie dobrze, że przez te wszystkie lata nie miałam zdrowia.
BORKMAN. Ty?
ELLA RENTHEIM. Czyś tego nie wiedział?
BORKMAN. Nie, nie wiedziałem.
ELLA RENTHEIM (spogląda na niego ze zdziwieniem). Erhard ci o tém nie mówił?
BORKMAN. Prawdziwie, nie mogę sobie tego przypomnieć.
ELLA RENTHEIM. Może o mnie wcale ci nie wspominał?
BORKMAN. Owszem, sądzę, że wspominał. Zresztą widuję go rzadko; prawie nigdy. Jest zresztą ktoś na dole, który go do mnie nie dopuszcza. Rozumiesz.
ELLA RENTHEIM. Czy jesteś tego pewny?
BORKMAN. Wiem o tém. (zmieniając ton). Więc jesteś chorą, Ello?
ELLA RENTHEIM. Tak jest. Na jesieni tak mi się pogorszyło, iż musiałam tu przyjechać poradzić się doświadczonych doktorów.
BORKMAN. I radziłaś się już?
ELLA RENTHEIM. Dziś przed południem.
BORKMAN. Cóż powiedzieli?
ELLA RENTHEIM. Upewnili mnie o tém, o czém sama byłam przekonana oddawna.
BORKMAN. O czém?
ELLA RENTHEIM (spokojnie). Że mam chorobę śmiertelną.
BORKMAN. Nie wierzę temu.
ELLA RENTHEIM. Jest to choroba, na którą niéma żadnego lekarstwa. Złe musi miéć swój przebieg: nie można go powstrzymać, zaledwie możliwą jest jakaś ulga, i to jeszcze jest wielkiém szczęściem.
BORKMAN. Ale to może trwać długo. Wierzaj mi.