Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/774

Ta strona została przepisana.

ERHARD (blady i niespokojny). Matko! Na miłość boską! co się stało! (Spostrzega Borkmana, stojącego we drzwiach od oranżeryi, opanowywa się i zdejmuje kapelusz).
ERHARD (po chwili milczenia, zapytuje). Czego chcesz ode mnie, matko! co się tu stało?
PANI BORKMAN (wyciągając do niego ręce). Chcę cię widziéć, chcę cię miéć przy sobie... zawsze.
ERHARD (z zająknieniem). Przy sobie? Zawsze? Co chcesz przez to powiedzieć?
PANI BORKMAN. Chcę cię miéć, miéć zawsze! gdyż tu jest ktoś, co pragnie cię ze runą rozłączyć.
ERHARD (cofając się o krok). Ach! więc wiesz?
PANI BORKMAN. Z pewnością. I ty wiesz o tém także?
ERHARD (ogląda się zdumiony). Czy ja wiem o tém? Naturalnie...
PANI BORKMAN. Aha! rzecz ułożona, po za memi plecami! Erhardzie! Erhardzie!
ERHARD (szybko). Matko! powiedz mi, o czém wiesz?
PANI BORKMAN. Wiem wszystko. Wiem, że twoja ciotka tu przyjechała, aby cię ze mną rozłączyć...
ERHARD. Ciotka Ella?
ELLA RENTHEIM. Posłuchaj mnie wprzód przez chwilę.
PANI BORKMAN (mówiąc daléj). Chce, ażebym cię jéj odstąpiła, chce być twoją matką, abyś był jéj synem, jéj, nie moim, abyś dziedziczył wszystko, co ona posiada, porzucił swoje nazwisko a jéj przyjął.
ERHARD. Ciotko! Czy to wszystko prawda?
ELLA RENTHEIM. Tak, to prawda.
ERHARD. Dotąd nie wiedziałem o tém ani słowa. Dlaczego chcesz mnie znowu miéć przy sobie?
ELLA RENTHEIM. Bo czuję, że cię tutaj tracę.
PANI BORKMAN (twardo). Tracisz go przeze mnie? Tak, i jest to w porządku rzeczy.
ELLA RENTHEIM (patrząc na niego błagalnie). Erhardzie, ja nie mogę cię teraz utracić, bo wiedz, że jestem osamotnioną... umierającą...
ERHARD. Umierającą?
ELLA RENTHEIM. Tak, umierającą. Czy zechcesz zostać ze mną do końca? jakbyś był mojém własném dzieckiem?
PANI BORKMAN (przerywając). I opuścić twoję matkę, a wreszcie zadanie twojego życia. Czy chcesz tego?
ELLA RENTHEIM. Wyrok na mnie wydany. Wkrótce będę już po za światem. Odpowiedz mi, Erhardzie?