Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/82

Ta strona została skorygowana.

JAN. Lono!
PANNA HESSEL (odwracając się). Co! Znowu tu wracasz!
JAN. Mam jeszcze parę minut przed sobą. Muszę ją raz jeszcze zobaczyć. Nie możemy rozstać się w ten sposób.
(Panna Bernick i Dina, obiedwie w płaszczach, Dina z workiem podróżnym w ręku, wchodzą drzwiami po lewéj stronie w głębi).
DINA. Do niego... do niego...
PANNA BERNICK. Powinnaś iść do niego, Dino.
DINA. Otóż i on.
JAN. Dino!
DINA. Zabierz mnie pan z sobą.
JAN. Jakto?
PANNA HESSEL. Chciałabyś?...
DINA. Tak. Weź mnie pan z sobą. Tamten pisał do mnie, chce dziś wieczór wszystkim swoje zamiary wyjawić.
JAN. Dino! Ty go nie kochasz?
DINA. Nigdym go nie kochała. Rzuciłabym się do morza, gdybym miała zostać jego narzeczoną. Och! jakże on mnie wczoraj zranił swém wspaniałomyślném przemówieniem! Jakże mi dał uczuć, że raczy podnieść do siebie tak marną, jak ja, istotę! Nie chcę, ażeby uważano mnie w ten sposób. Chcę uciec stąd daleko. Czy mogę z panem odpłynąć?
JAN. Ależ tak, tak, tak po tysiąc razy.
DINA. Nie będę panu ciężarem na długo. Niech mi pan tylko pomoże tam się dostać, a potém trochę z początku coś wynaléźć.
JAN. Wynajdziemy coś, Dino, wynajdziemy.
PANNA HESSEL (pokazując na drzwi pokoju radcy). Cicho! cicho!
JAN. Dino! będę cię nosił na rękach!
DINA. Nie pozwolę na to... Chcę sama dać sobie radę, a tam, to przecież możliwe. Bylem się stąd wydostała. Och! te wszystkie panie... Nie wiecie o tém... one także do mnie napisały. Upominały mnie, ażebym zrozumiała moje szczęście i oceniła, jak on się wspaniałomyślnie znalazł względem mnie. Jutro i pojutrze i codzień będą mi się przyglądać, ażeby ocenić, czy godną jestem mego szczęścia. Na to wszystko bierze mnie obrzydzenie.
JAN. Powiedz mi, Dino, czy dlatego tylko odjeżdżasz? czy ja niczém dla ciebie jestem?
DINA. Jesteś mi droższym, niż świat cały.
JAN. O, Dino!
DINA. Wszyscy mi tu mówią, żem powinna pana nienawidzić, że moim obowiązkiem jest panem pogardzać; ale ja takiego obowiązku nie pojmuję i podobno nigdy nie pojmę.
PANNA HESSEL. Niezawodnie, dziecko, nie pojmiesz.