re mu się wczoraj wyrwały... potém pokój opróżniony... brak torby podróżnéj i rzeczy...
BERNICK. Tak, tak?
PANI BERNICK. Pobiegłam, znalazłam Aulera, wsiedliśmy do jego żaglowéj łodzi. Amerykański statek miał właśnie odpływać. Bogu niech będą dzięki, zdążyliśmy na czas... weszliśmy na pokład, przeszukano cały okręt. I znaleźliśmy go. O, Ryszardzie! ty go karać nie będziesz.
BERNICK. Betty!
PANI BERNICK. I Aulera także.
BERNICK. Auler! Cóż ty o nim wiész? Czy „Gazela” jest znowu pod żaglem?
PANI BERNICK. Nie; i to właśnie...
BERNICK. Mów-że.
PANI BERNICK. Auler był prawie tak wzruszony, jak ja. Przeszukanie statku zabrało wiele czasu. Zapanowała ciemność. Sternik robił trudności; wtedy Auler odważył się w twojém imieniu...
BERNICK. Cóż?
PANI BERNICK. Zatrzymać statek do jutra.
KRAPP. Hm!
BERNICK. Co za szczęście!
PANI BERNICK. I ty się nie gniewasz?
BERNICK. Betty! Jakiż to nadmiar szczęścia!
RUMMEL. Jesteś sumienny do zbytku.
HILMAR. Tak, skoro idzie o walkę z żywiołami, wówczas o! o!
KRAPP (stojąc w oknie). Oto korowód wchodzi przez ogród.
BERNICK. O, teraz przyjść może.
RUMMEL. Cały ogród pełen łudzi.
ALTSTEDT. Ulica jest natłoczona.
RUMMEL. Całe miasto jest na nogach. Jest to wspaniała chwila!
WIEGELAND. Używajmy jéj pokorném sercem, panie Rummel.
RUMMEL. Wszystkie chorągwie rozpostarte. Co za korowód!... Ach! jest i komitet z Rohrlandem na czele.
BERNICK. Niech że wejdą.
RUMMEL. Ale słuchaj... w podnieconym stanie umysłu, w jakim...
BERNICK. Więc cóż?
RUMMEL. To ja nie będę zmuszony przemówić w twojém imieniu...
BERNICK. Nie, dziękuję ci. Dziś sam przemówię.
RUMMEL. Wiész-że przynajmniéj, co masz powiedziéć?
BERNICK. Bądź spokojny. Teraz wiem to już dobrze.
(Muzyka umilkła. Otwierają się drzwi od ogrodu, wchodzi Rohrland na czele komitetu uroczystości, za nim wchodzi kilku służących, niosących na-
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/90
Ta strona została skorygowana.