tu, Betty, chodź, Olafie, mój synu! i ty, Marto. Przez ileż lat nie zważałem na ciebie!
PANNA HESSEL. Bardzo wierzę. Wasze społeczeństwo nie zwraca uwagi na kobietę.
BERNICK. Wielka prawda... i właśnie dlatego... Tak, Lono, to stanowczo ułożone: pozostaniesz z Betty i ze mną.
PANI BERNICK. Tak jest, Lono, zostaniesz z nami.
PANNA HESSEL. Jestem za was odpowiedzialna. Bo przecież jesteście młodemi ludźmi, którzy się tylko-co odnaleźli, a ja jestem waszą opiekunką. Ja i ty, Marto... dwie stare ciotki... Czemu się przyglądasz?
PANNA BERNICK. Jak się niebo wyjaśniło! Jakie piękne morze! „Palma“ ma szczęście.
PANNA HESSEL. Ma téż szczęście na pokładzie.
BERNICK. A my... czeka nas dzień ciężkiéj, poważnéj pracy, mnie szczególniéj. Ale niech będzie, co chce. Ufajcie mi tylko, wy wierne i szczere. Nauczyłem się dziś tego jeszcze, że kobiety są prawdziwemi podporami społeczeństwa.
PANNA HESSEL. Toś się, szwagrze, niepewnéj mądrości nauczył. (Kładzie mu rękę na ramieniu). Swoboda i prawda... oto podpory społeczeństwa.