Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/103

Ta strona została przepisana.
— 99 —

nowiły one właśnie cały jego majątek), noszący w koleżeńskiem kółku przezwisko „Jumby”, Wskoczył na krzesło — i wywijając kapeluszem, wołał na cały głos:
— Niech żyje szlachetny „grynhorn”, który funduje piwo! Hurrah!
Rozgardyasz był ogromny, aż „Mateczka“, siedząca w kuchni z jakiemiś znajomemi, musiała wyjść do przedniej izby.
— Moglibyście też się uciszyć, moje robaczki! — krzyknęła — Czy chcecie do licha, żeby mi moją budę zamknęli?.... Jeśli tak, to lepiej wynoście się gdzieindziej.
Ten argument poskutkował.
Uciszyło się cokolwiek.
Obudził się teraz dr. adwokat Gryziński (przy której to sposobności można było dostrzedz, że jedną połowę wąsa miał niedawno ogoloną i teraz dopiero zwolna odrastającą — skutek zakładu!) i zaproponował, ażeby w sz. zgromadzeniu zaprowadzić reguły parlamentarne, obrać prezydenta i sekretarza — i w ogóle prowadzić cały „byznes” w sposób godny tak poważnego zgromadzenia.
Kantorzysta Łeosz oświadczył uroczyście:
— Podporuję!
Ale wniosek ten znalazł opozycyę. Przepadł.
Natomiast „szlachetny grynhorn”, czyli inaczej mówiąc nasz Szczepan wniósł, ażeby nowego