Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/12

Ta strona została skorygowana.





CZĘŚĆ I.

Dramat z przed lat 17tu.
I.

Jadwiga Ślaska, młode dziewczę lat 20tu, była w chwili, kiedy się opowieść nasza zaczyna — w r. 1884 — jedną z najpiękniejszych Polek w Poznaniu.
Miała oczy szare, duże, pełne wyrazu. Rysy były skończenie regularne. Podbródek, nieco wysunięty naprzód, znamionował siłę woli. Twarz przemawiała wyrazem inteligencyi i stanowczości. Przytem wszystkiem wiał od niej urok dziewiczy, promieniała jasność słoneczna. Postać jej była wysoka, wspaniale rozwinięta, jak kwiat w pełni rozkwitu.
Koleżanki na pensyi nazywały ją — „mądrą Jadzią”.
Bo też umiała być nad wyraz i wiek poważną. Nauczyciele, opiekunowie, znajomi, uczennice — bo teraz już od lat dwóch z górą pracowała, jako nauczycielka — nie mogli się dość nachwalić jej przedwczesnej inteligencyi, taktu i zdolności; towarzyszki i uczennice uwielbiały ją zawsze, niby małą mateczkę.
Dusza to była anielska, pełna słodyczy, ale i siły i pogody.