Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/136

Ta strona została przepisana.
— 132 —

Ostatecznie Litwin wyraża pewne wątpliwości, — ale co mają robić?! — Nie wiedzą nawet, gdzie i w jakim sądzie znajduje się spadek. Zresztą, gdyby kto chciał zagrabić pieniędze, nie wzywałby ich tutaj... Wszak o spadku nie wiedzieli,i nigdyby się bodaj nie dowiedzieli, gdyby nie kuzynek Bogusz. On przecież listownie z góry zastrzegł sobie 2 procent od sumy spadkowej; w jego interesie będzie tedy leżało, ażeby pieniądze odebrali. Wogóle upoważniono ich do wydatkowania na honorarya i koszta nawet do 10ciu lub 15tu procent sumy.... A więc umowa nie sprzeciwia się ich instrukcyom. Co do treści aktów, zawierzyć trzeba kuzynkowi Boguszowi. Nie oszuka ich przecież!
Narada skończona. Jan Połubajtys występuje naprzód i oświadcza krótko:
— Podpiszemy! Budy kuzynek Bogusz jest jeszcze tyle grzeczny, że tłumaczy (za zgodą patrzącego na zegarek adwokata) znaczenie obu aktów
Następuje wreszcie ceremonia położenia podpisów.
A gdy Połubajtys kreśli na pierwszym papierze sążnisty swój podpis, Mania zaś pochylona nad nim, czeka swej kolei, grube wargi rudego Bogusza rozchylają się szatańskim uśmiechem.
Podpisy wreszcie są położone i poświadczone przez Bogusza, jako notaryusza publicznego