Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/148

Ta strona została przepisana.
— 144 —

Obraz ten, oświetlony z zewnątrz migotliwem światłem błyskawic, które w tej chwili znów całym splotem zapaliły się na horyzoncie, czynił niezwykłe i fantastyczne wrażenie.
Jadwiga czuła, że nogi odmawiają jej posłuszeństwa.
— A więc z tej strony wszystko stracone — nić przecięta! — mówiła do siebie.
Tymczasem Dziczyński pytał po cichu jednej z kobiet:
— I co to się stało z babusią?
— Zmarło się biedaczce. Już od rana było z nią źle.... Żyła jeszcze parę minut temu.... Aż ci tu, jak ten piorun nie trzaśnie, — ino zipnęła.... oczy stanęły jej kołem — i po wszystkiem. Musi ze strachu skonała.
W tej chwili Dziczyński spojrzał na Jadwigę. Blada była, jak płótno — i chwiała się na nogach.... Zaledwo zdołał nadstawić jej ramion, gdy ciężko w nie upadła.
Zemdlała.
Zaciekawione nową sensacyą, baby skupiły się koło nieznajomej.... A niezwykłą tę scenę, scenę rozbicia wszystkich nadziei Jadwigi, oświetlały podwójne zorze: — gromnic blado -żółtych i sinych błyskawic.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Sceny opisane w tych trzech obrazkach, działy się prawie jednocześnie, nad wieczorem drugiego dnia po przybyciu naszych bohaterów do Ameryki.