Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/216

Ta strona została przepisana.
— 212 —

Kiedy indziej Szczepana list taki zainteresowałby mocno. Czytałby go kilkakrotnie. Szczególniej interesującą byłaby dlań wzmianka o Morskim.
Pytał się już nieraz Gryzińskiego listownie o starego hulakę; ale do tego czasu Morski nie odwiedzał New Yorku.
Teraz przecież inne myśli zajmują Homicza.
Niepokoi go Jadwiga. O ile jego interesa szły pomyślnie naprzód, o tyle jej sprawy się plątały.... Biedne dziewczę martwi się, coraz jest smutniejsze, marnieje mu niemal w oczach. On wie, co tego powodem — i nie jest w stanie na to pomódz, Jadwigę morduje bezczynność.... Od dziewięciu miesięcy nie posunęła się naprzód w swych poszukiwaniach prawie ani o krok. Brak funduszów i troska o chleb powszedni stoją tu na przeszkodzie. To ją męczy, a z nią i Szczepana. Jadwiga teraz niechętnie nawet rozmawia o całej sprawie.
W tej chwili np. zaledwo otworzyła list, otrzymany z New Orleans, zaledwo przeczytała parę wierszy — podniosła się z miejsca i wyszła, milcząc, do swego pokoju.
Znajduje się tam już od kwadransa.
Szczepanowi zrobiło się przykro. Wszak od czasu rozmowy w Cleveland był jej powiernikiem. W pierwszych szczególniej miesiącach powracali nieraz do jej sprawy. Omawiali ją