Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/226

Ta strona została przepisana.
— 222 —

dzą dobrze, co ich boli, a nie jakieś przybłędy obcy, których nie znamy i nie wiemy, co mają za cel. Kto zaprasza na „mityng” w karczmie Jenkinsa? czyja wiem? albo wy, Walenty wiecie?.... A może to właśnie jakaś zdrada?!
Walenty już od paru chwil drapał się w głowę.
— Ha — rzekł wreszcie na pół przekonany — może i mata racyę....
Od paru już sekund weszły do kuchni kobiety i, trafiwszy właśnie na dyskusyę w sprawie strajków, słuchały gorących wyrazów Homicza. W tej chwili jedna z nich, gruba Polka w chustce, wystąpiła naprzód, ujęła się w boki — i rzekła:
— Oj, że mają panicz racyjom, to mają... Albo to jo nie wiem, co je strajk.... Oj, najadliśwa się onego strajku, jak mieszkaliśwa w Szenandorach. Dwoje robaków nam wtedy umarło, a ja sama nikej szczapa wyglądałam... Chodziliśwa naonczas po lasach i korzonków szukaliśwa, bo jeść nic nie było. I co się stało? Oto strajk przegraliśmy.... „Ajryszów” (Irlandczyków) wzięni potem do roboty, a my poszli na cztery wiatry.... Hungarów i Polaków wyszczuli psami won.... I tyla!
Na to żałosne wspomnienie, aż się o mało co nie popłakało kobiecisko.
I nowa „kostumerka” Mani, Słowaczka, dziewczyna niezgrabna, ciężka od pracy, ale o