Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/263

Ta strona została przepisana.
— 259 —

Moskal wzruszył ramionami — i rzucił zapytanie:
— Z jakiej racyi?
Bolo L. Kaliski uśmiechnął się pogardliwie — i oparł się na łokciu, jak gdyby zabierając się do dłuższego gadania.
— Ty, Aleksy, masz zawsze dużo ognia, ale mało lub nic prawie spokojnej rozwagi. Raz ci się udało, tu przed godziną, żeś nie strzelał. (Aleksiej palił spokojnie papierosa i puszczał coraz to większe kłęby dymu w sufit.) Z jakiej racyi mamy opuścić tę dziurę? — Z takiej, że na dyabła nam skandal!.... Czy po to przyjechaliśmy w te kąty, ażeby się rozbijać z jakimś durniem?
Aleksiej poruszył głową na znak, że nie.
— Otóż, jeśli chcemy dopiąć celu, do którego obydwaj dążymy, to jest, jeśli chcemy skruszyć tutaj żelazną potęgę kapitału, nie pozostawić kamienia na kamieniu, przygotować grunt do ogólno-amerykańskiej rewolucyi socyalnej i raz wytworzyć na tej ziemi porządną anarchię, musimy działać ostrożnie... Osadę X. obraliśmy tylko przypadkowo za miejsce pobytu. Nie jest ona zbyt dogodną. Już zresztą po części wczorajszy mityng zrobił swoje.... Możemy dalej czuwać nad tym punktem zda]eka. I moje osobiste interesa nie wymagają także stałej tutaj bytności....
Moskal już pogodził się z myślą wyjazdu.