Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/265

Ta strona została przepisana.
— 261 —

ło — i postękując, zaczął porządkować odzież i papiery.
W jakie 10 minut był gotów.
Podniósł jeszcze rzucony na podłogę list Homicza — i włożył do portfelu; mruknął przytem:
— I to się przyda.....

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Tego samego poniedziałkowego poranka, jak wiemy, Jadwiga udała się do kościółka, ażeby poradzić się w swoich trudnościach ks. Balińskiego.
Musiała czekać dość długo, zanim proboszcz był wolny. Najpierw, staruszek kapłan kończył Mszę św., po wtóre miał parę osób do Spowiedzi, potem były jeszcze inne czynności do załatwienia....
Jadwiga czekała cierpliwie.
Uklękła w ławce z boku i modliła się. Modlitwa jej płynęła prosto z serca do Pana nad Pany. Zawsze była religijna i pobożna, od roku z górą; lecz od owej chwili pamiętnej, która ją wytrąciła ze zwykłej kolei spokojnego życia i rzuciła daleko między obcych, w trudne i ciężkie dla niej stosunki, na przygody i niebezpieczeństwa, od tego czasu podtrzymywała ją i dawała jej siłę — modlitwa. Bez wiary w Bożą wszechmocność i sprawiedliwość, bez tych chwil, w których ból swój składała u stóp Pana, rozpiętego na krzyżu i garnęła się pełna