Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/279

Ta strona została przepisana.
— 275 —

i w innych językach. Robotnicy stawali się coraz bardziej rozdrażnieni. Chodzili, spoglądając na siebie z podełba, milczący i zamyśleni. Kobiety były niespokojne.
Niepokój ten udzielał się także i naszym bohaterom, zamieszkałym w dworku Połubajtosów.
Homicz szczególniej był nerwowym. Przeczuwał niejasno zbliżanie się jakiejś katastrofy, jakiegoś przełomu. Czuł obecność jakichś niewidzialnych wrogów. Denerwowało go to i męczyło.
Dzień, w którym miał owo pamiętne spotkanie ze szpiegiem Kaliskim, nie pozostał dlań bez dalszych jeszcze sensacyj.
Najpierw, po przybyciu do domu, dowiedział się od Jadwigi o konferencyi z szanownym księdzem Ludwikiem — i słowa starca kapłana powtórzone mu w skróceniu przez Jadwigę, wzruszyły chłopca do głębi.... Zgodził się na nie ostatecznie, co znaczyło, że w sprawie poszukiwań Jadwigi i nadal mieli zachować się biernie. Jednocześnie przecież pomyślał, że to widać sama Opatrzność postawiła na drodze biednego dziewczęcia jego, jako strażnika i opiekuna....
I dziękował za to Opatrzności!
Postanowił też po namyśle nie mówić nic Jadwidze o Kaliskim i starciu z nim, i o tem, co widział u szpiega w hotelu.. a po co ją niepokoić napróżno?!