Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/317

Ta strona została przepisana.
— 313 —

jutrzejszą, musieliby udać się do fabryki, ażeby ognie powygaszać, powstrzymać ruch maszyn i zarządzić wszelkie środki ostrożności.
Tem bardziej powinni być na stanowisku, jeśliby masa robotnicza, rozwścieczona nieludzkością zarządu „Excelsior Works“, miała tej nocy uderzyć na fabryki....
Tej ostateczności zresztą nie przypuszczali.
Innego pod tym względem zdania był Homicz. Badał on uważnie usposobienie masy, przyglądał się jej ruchom, widział prowadzoną pokątnie i jawnie agitacyę — i był pewny, że późnym wieczorem lub w nocy nastąpi wybuch.
Z jego to właśnie inicyatywy zebrano w białym domku Połubajtysów ową naradę.
W paru słowach objaśnił Szczepan obecnym, jakie jest położenie. Oni obydwaj dziś na noc muszą iść do pracy — i pójdą. Tak im każę obowiązek. Stawić się mają nawet o godzinę wcześniej, niż zwykle — takie otrzymali polecenie.... Tymczasem wieczorem w osadzie, a bodaj i w fabrykach będzie bnrza; będą awantury. Czy w obec tego można panie bezpiecznie pozostawić same w domu?
Tak postawiona kwestya wywołała ożywioną wymianę zdań.
Połubajtysowa — mały zuch — odrazu zaczęła się naśmiewać z obaw Szczepana. „A cóż to“ mówiła „zjedzą nas, czy co?... Czy my