Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/387

Ta strona została przepisana.
— 383 —

Jedno mgnienie oka — i znaleźli się śród tłumu.
Parę zapytań i wiedzieli już wszystko.... Ból i radość odrazu przeszyły im serce. Zacny kapłan, ofiarą swego poświęcenia — to ból ciężki; ich bracia skruszeni i żałujący uniesienia, Jadwiga i Mania bezpieczne śród tego tłumu — to radość. Posuwali się szyko ku drzwiom plebanki, ażeby ujrzeć po raz ostatni zastygłą twarz zmarłego — i ażeby wreszcie stanąć obok swych najdroższych.
Połubajtys jeszcze nie wiedział o tem, co go spotkało.
Dopiero, gdy wszedł na próg izdebki, ktoś trącił go w ramię.
— Panie Janie! — szepnięto mu na licho — jesteś ojcem.... Tam — dodano, wskazując na drugie drzwi.
A ztamtąd znów teraz zaczęło dochodzić kwilenie niemowlęcia...
Wszystka krew zbiegła olbrzymiemu Litwinowi do serca. Zbladł.... Tyle wrażeń dziś już przeżył, że zdawało się upadniez wzruszenia. Ale oparł się o ścianę — odzyskał siłę i po chwili z twarzą poważną, ale uśmiechnięta, z radością i troską razem w sercu, szedł ku owym drzwiom, po za któremi ukrywała się zagadka jego szczęścia lub nieszczęścia, gdzie znajdowała się jego najdroższa żona i jej dziecię.