Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/389

Ta strona została przepisana.
— 385 —

Tymczasem kobiety krzątały się dokoła chorej. Niektóre naradzały się: co robić?
W tej chwili znów skrzypnęły drzwi. To weszła Stefania. Zbliżyła się ona do Jadwigi i pochyliwszy się do niej, coś szeptała.... Jadwiga narzuciła chustkę na głowę — i obie wyszły pośpiesznie. Przecisnęły się przez pokoik, w którym leżały zwłoki księdza — i znikły na zewnątrz.
Szczepana, stojącego z boku, nie widziały.
On jednak szedł za niemi wzrokiem, zdziwiony i nawet przerażony. Zkąd pomiędzy dwiema młodemi kobietami taka zażyłość? dokąd poszły? co tu robi Stefka, ta Stefka, którą widział ostatni raz na „Skwerze” szaloną od złości, i miotającą obelgi na Jadwigę? i czy nie grozi przez nią jakieś niebezpieczeństwo Jadwidze? — oto pytania, które mu w jednej chwili przebiegły przez mózg.
Zadrżał mimowoli.... Po chwili i on też skierował się ku drzwiom.
Lecz gdy wyszedł na otwarte powietrze, otoczył go mrok. Pochodnie blado oświetlały lud, zbity teraz w gromadki i naradzający się, co czynić.... Dalej czerniały kontury kościółka na tle lasu, od góry tylko oświetlonego czerwonymi odblaskami dalekiej pożogi.... U dołu ciemność.
Homicz obejrzał się niespokojnie: nie widział nigdzie dwóch młodych kobiet.