Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/396

Ta strona została przepisana.
— 392 —

padek usłużył mu lepiej, aniżeliby się mógł spodziewać. Pierwszą osobą, którą spostrzegł na plebanii, była Jadwiga.... Na jej widok oczy mu się zaśmiały piekielnie. W tej chwili osnuł plan zuchwały do bezczelności. Natychmiast przywołał Bartka Szymulisa — i kazał mu sprowadzić po za kościółek muła, który stał przywiązany i gotów do wyprawy w innem miejscu lasu (użycie „buggy” uznał Szymek za niepraktyczne). Następnie oczekiwał.... Kręcił się śród ludzi — i szukał sposobności wywabienia Jadwigi od domu. I znalazł ją. Usłużyła mu w tem jego własna pomysłowość — i Stefka. Już podczas owej dramatycznej sceny, gdy spalono domek Połubajtysów, zaobserwował on, że młoda kobieta żywi jakąś zajadłą nienawiść do mieszkańców domku. Postanowił jej użyć w chwili odpowiedniej. Ta chwila nadarzyła się. Gdy śród kup ludu, zebranego przed plebanią, rozeszła się wieść o niebezpiecznym stanie młodej matki, Połubajtysowej i o tem, że byłaby potrzebną pomoc lekarska, Szymkowi błysnęła myśl piekielna.... Przecisnął się do Stefki — i prosił ją, aby powiedziała Jadwidze, że doktór „Ajrysz”, po którego posyłano do sąsiedniej osady, przybył, na nieszczęście już po zgonie księdza, a zirytowany niepotrzebnem niepokojeniem go po nocy, chce odjeżdżać z powrotem; ale gdyby ktoś, np. Jadwiga, poprosił go grzecznie i do tego obiecał odpowiednie wynagrodzenie, zapewne zgodził-