Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/443

Ta strona została przepisana.
— 439 —

Ale „Papa” Morski zapadł gdzieś i nie pokazywał się teraz w nowojorskich knajpach. Raz tylko, mniej więcej w czasie, gdy działy się owe straszne sceny w „Excelsior Works“, wpadł, jak po ogień, do New Yorku — i widział się z Gryzińskim.... Był wtedy dość niespokojny i nie hulał. Pytał Gryzińskiego o Homicza — i dowiadywał się, czy podczas jego przedostatniej bytności kto z „chłopców“ nie znalazł „czego”.... Gryziński nie uważał za właściwe mówić mu o miniaturze, znalezionej przez Homicza, lecz za to zatelegrafował do tego ostatniego, a Morskiego zatrzymywał przez dni parę, pod pozorami poszukiwania zguby.... Tymczasem jednak Homicz nie przybywał (telegram już nie zastał go w osadzie X.) — i Morski odjechał, ażeby więcej nie wrócić.
Ma się rozumieć, „dr.” Gryziński szczegółów o miniaturze i Homiczu nie komunikował detektywom agentury z New Orleans.... Zachował je dla siebie. Opowiedział tylko wszystko, co wiedział o Morskim i jego wizytach w New Yorku.
Jak wiemy, było to niewiele....
Poszukiwania, czynione w St. Paul, Minn., u zamężnej córki nieboszczki Cybikowej z Cleveland, nie odniosły lepszego skutku. Kobieta wiedziała tyle, że gdy była jeszcze dziewczyną, odwiedzał czasem jej matkę „wuja“ Morski i że mieli ze sobę jakieś tam konsza-