Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/455

Ta strona została przepisana.
— 451 —

Dwie duże lampy naftowe oświetlały ten niby przedpokój.
Dwoje prostych drewnianych drzwi prowadziło w bok, na prawo do legowiska Murzyna i psa, na lewo — do kuchni i jadalni.
Wprost znajdowały się szerokie drzwi, zasłonięte ciężką turecką kotarą.... Po za tą zasłoną otwierał się oryginalny widok. Był to największy w tym domku pokój, a urządzono go niejako na wzór namiotu tureckiego. Ściany były tu oszalowane i wybielone, przybrane gustownie materyą wzorzystą; sufit safianem wybity, a od sufitu zwieszał się bronzowy kandelabr o szkłach różnobarwnych. Dwie duże sofy tureckie, parę nizkich krzeseł wyściełanych, trzy stoliczki nizkie, zbiór fajek na ścianie, rodzaj gablotki ze szkłem i świecidłami, wreszcie dwa nieuniknione nowożytne rocking chairs (kolebacze) — oto i całe umeblowanie tego oryginalnego pokoju. Na stołach porozrzucane były gazety, książki i nuty, leżały nawet skrzypce; wreszcie na jednym ze stolików widniała na pół opróżniona butelka whiskey i kieliszek.
Przy tym stoliku kołysał się w fotelu bujającym człowiek lat pięćdziesięciu kilku, o twarzy czerwonej, siwych wąsach i takiejże brodzie.
Był to Morski, inaczej Miller.
Tak jest — to jego znajdujemy w tem nie-