Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/460

Ta strona została przepisana.
— 456 —

przez najukochańszego „tatkę”. Przecież ona jest lady... Wprawdzie on otacza ją dostatkiem, czyni zadość wszelkim jej kaprysom, ale dla czego ją i siebie taką okrywa tajemniczością, dla czego nic nie powie nigdy o jej matce, dla czego traktuje ją czasem, jak niewolnicę? Wszakże ona, gdyby o to szło, mogłaby sama zarobić sobie na życie.... Miss Hunter (właścicielka pensyi w Kansas City, Mo.) mówiła nieraz, że gotowa jej dać w każdej chwili miejsce nauczycielki.
Myśli podobne już parę razy, w podobnych okazyach, przychodziły do głowy „Sarence”, ale prędko ulatniały się.... W gruncie rzeczy była to wielka trzpiotka.
I teraz szybko gniew ustąpił.
Stary Morski, po chwili milczenia, odezwał się:
— „Sarenko”! Co robisz?
— Nic.
— Chodź ino tutaj....
Zbliżyła się, a on wziął ją na kolana — i ucałował jej ręce.... Wzdrygała się jeszcze trochę, mówiąc: „fe... fe... wódka od tatula śmierdzi”, — ale w końcu dała się przebłagać.
— Zagraj mi co.... — rzekł wreszcie.
Zeskoczyła z jego kolan i wzięła skrzypce. Naumyślnie nauczyła się grać na tym instrumencie, gdy się pokazało, że fortepianu na wyspę sprowadzić nie było podobna.... Zagrała